poniedziałek,
ORP Orzeł
Na początku lat dwudziestych ubiegłego stulecia polska Marynarka Wojenna opracowała plan rozbudowy, którego założenia prewidywały budowę dziewięciu okrętów podwodnych. Długofalowa koncepcja rozwoju floty przewidywała prawdopodobną agresję ze strony ZSRR i w takim wypadku jednostki te miały blokować działania przeciwnika w rejonie Zatoki Fińskiej. Polska odzyskała niepodległość w 1918 roku i w kraju nie było jeszcze stoczni zdolnych do produkcji jednostek podwodnych, dlatego okręty musiały powstać za granicą. Pod koniec 1926 roku podpisano z Francuzami umowę na dostawę trzech okrętów podwodnych, w efekcie na początku lat trzydziestych do służby w Marynarce Wojennej weszły jednostki ORP „Wilk”, ORP „Ryś” oraz ORP „Żbik”.
W 1933 roku Kierownictwo Marynarki Wojennej RP podjęło decyzję o dalszej rozbudowie floty podwodnej, jednak brak funduszy chwilowo zahamował te koncepcje. W 1935 roku rozesłano zapytania do stoczni angielskich, amerykańskiej, włoskiej, szwedzkich i holenderskich. W przetargu wygrała oferta Zjednoczenia Stoczni Holenderskich, 29 stycznia 1936 roku w Hadze podpisano umowę na wybudowanie dwóch okrętów podwodnych, które miały być przekazane do użytkowania już w 1938 roku. W konstrukcjach miano uwzględnić najnowsze rozwiązania, tak aby jednostki te były nowoczesnymi okrętami podwodnymi o dużych walorach bojowych, technicznie przewyższającymi możliwości innych państw basenu Morza Bałtyckiego. Holandia należała wówczas do ścisłej światowej czołówki przemysłu okrętowego.
Większość kosztów budowy spłacono polskimi produktami rolnymi, głównie jęczmieniem. Część środków finansowych pozyskano ze zbiórek społeczeństwa. Okręty miały otrzymać podkreślające ich walory bojowe nazwy ptaków drapieżnych, „Orzeł” oraz „Sęp”. 15 stycznia 1938 roku miało miejsce wodowanie pierwszej z nowych jednostek, uroczystość relacjonowało Polskie Radio. Okręt otrzymał nazwę „Orzeł”, a matką chrzestną została Jadwiga Sosnkowska, żona generała Kazimierza Sosnkowskiego. Podczas ceremonii wystąpiły problemy techniczne, kadłub zaklinował się na pochylni i dopiero po kilku godzinach udało się zepchnąć go do wody.
Część wyposażenia okrętu zapewniły firmy polskie, zakłady „Tudor” w Pruszkowie dostarczyły baterie do akumulatorów, szkła do peryskopów powstały w warszawskich Polskich Zakładach Optycznych, aparaturę radiową wyprodukowała Wytwórnia Radiotechniczna „Ava”, blachy i elementy stalowe pochodziły z polskich hut. 23 sierpnia 1938 roku „Orzeł” po raz pierwszy wyszedł w morze, podczas powrotu okręt uderzył dziobem w pomost i doszło do niewielkich uszkodzeń w części dziobowej kadłuba. 26 stycznia 1939 roku zakończono próby odbiorcze. 2 lutego 1939 roku w basenie stoczni Vlissingen oficjalnie przekazano okręt Polakom, tego samego dnia odbyło się uroczyste podniesienie polskiej bandery wojennej. Dowódcą ORP „Orzeł” został komandor podporucznik Henryk Kłoczkowski.
Konstrukcja okrętu opierała się o najnowocześniejsze rozwiązania, kadłub był w całości spawany, luki, zawory zbiorników balastowych, układ sterowania, stery zanurzenia i peryskopy były sterowane hydraulicznie. Długość kadłuba wynosiła 84 metry, maksymalna szerokość 6,7 metra. Zapewniono bezpieczne zanurzanie jednostki na głębokość 80 metrów, podczas testów jednostki uzyskano nawet 100 metrów. W skład układu napędowego okrętu wchodziły dwa silniki elektryczne na prąd stały o mocy wyjściowej 550 KM każdy pochodzące ze szwajcarskiej firmy Brown Boveri i dające maksymalną prędkość nawodną 20 węzłów. Jednostka miała po cztery stałe wyrzutnie torpedowe na dziobie i rufie, a także dodatkowo cztery obrotowe wyrzutnie w międzypokładziu śródokręcia. Okręt mógł zabierać dwadzieścia sztuk torped. W skład uzbrojenia artyleryjskiego jednostki wchodziła armata Bofors wzór 36 L/40 kalibru 105 milimetrów oraz dwa sprzężone działka przeciwlotnicze kalibru 40 milimetrów Bofors 1937 wzór 36 L/60,
7 lutego 1939 roku „Orzeł” przybył do Gdyni, trzy dni później nastąpiło uroczyste oficjalne powitanie jednostki przez przedstawicieli władz. Do wybuchu wojny jednostka, podobnie jak inne polskie okręty podwodne, odbyła intensywne ćwiczenia w Zatoce Gdańskiej i na południowym Bałtyku. 24 sierpnia 1939 roku wobec groźby wybuchu wojny „Orzeł” został postawiony w stan gotowości bojowej. Plan operacyjny o kryptonimie „Worek” opracowany dla polskich okrętów podwodnych zakładał, że ich głównym zadaniem będzie obrona Helu przed niemieckim desantem morskim.
Wybuch drugiej wojny światowej zastał „Orła” w porcie wojennym na Oksywiu. Część członków załogi za zgodą dowódcy nocowała w domach i nie zdążyła powrócić na czas, dlatego komandor Kłoczkowski zwlekał z wyjściem w morze i okręt odcumował dopiero około godziny 7:00. Zgodnie z planem „Worek” jednostka miała operować na Zatoce Gdańskiej na zachód od linii stara latarnia w Jastarni – ujście Martwej Wisły. Strategia z 1939 roku okazała się błędem, polskie okręty podwodne patrolujące statyczne sektory o małym obszarze w bezpośredniej strefie przybrzeżnej były łatwym celem ataków przeważających sił niemieckich jednostek nawodnych i lotnictwa. Nie mogły wykorzystać swoich walorów ofensywnych.
Po pierwszym tygodniu wojny stan zdrowia dowódcy okrętu komandora Kłoczkowskiego znacznie się pogorszył. Aby wysadzić na ląd chorego dowódcę, „Orzeł” zawinął do portu w Tallinie. Estończycy bezprawnie internowali jednostkę, jednak polska załoga zorganizowała brawurową ucieczkę. Wobec braku możliwości działań na Bałtyku pozbawiony map i innych pomocy nawigacyjnych okręt przez Cieśniny Duńskie przedostał się do Wielkiej Brytanii. Rozporządzeniem Kierownictwa Marynarki Wojennej 21 października 1939 roku nowym dowódcą ORP „Orzeł” został kapitan Jan Grudziński. Po dokonaniu napraw okręt patrolował Morze Północne.
3 kwietnia 1940 roku „Orzeł” wypłynął na patrol u wybrzeży Norwegii, po czterech dniach dotarł do wyznaczonego sektora. 8 kwietnia około godziny 11:00 załoga „Orła” zauważyła duży transportowiec płynący bez bandery. Zdołano odczytać niedokładnie zamalowaną nazwę statku i nazwę portu macierzystego (Hamburg). Wszystko wskazywało na to, że „Rio de Janeiro” jest okrętem niemieckim. Jak się później okazało, jednostka ta w ramach inwazji Trzeciej Rzeszy na Norwegię, przewoziła około czterystu żołnierzy ze sprzętem wojskowym na potrzeby operacji desantowania w Bergen. ORP „Orzeł” wyszedł z zanurzenia i flagami kodu sygnałowego wysłał żądanie zastopowania maszyn przez obcy statek.
„Rio de Janeiro” zignorował sygnały i zaczął pełną parą płynąć w stronę terytorialnych wód Norwegii, kiedy Polacy oddali kilka serii ostrzegawczych z karabinu maszynowego, niemiecka jednostka się zatrzymała. „Rio de Janeiro” odwlekał poddanie się kontroli, a jednocześnie zaczął wzywać pomocy przez radio. W takiej sytuacji Kapitan „Orła” Jan Grudziński zarządził atak torpedowy. Dopiero po dwóch celnych trafieniach torpedą niemiecka załoga przystąpiła do ewakuacji. Od strony norweskiego wybrzeża pojawiły się jednostki nawodne i samoloty, wobec czego „Orzeł” się zanurzył. Okazało się, że „Rio de Janeiro” nie tonie i Niemcy zaczęli wracać na pokład, wtedy Polacy wystrzelili trzecią torpedę. Po trzech minutach niemiecki transportowiec był na dnie. Dzień po zatopieniu „Rio de Janeiro” rozpoczęła się niemiecka inwazja na Norwegię.
20 maja 1940 roku ORP „Orzeł” wypłynął na kolejny patrol na Morzu Północnym. Od tego momentu nie zdołano nawiązać z nim kontaktu, 11 czerwca okręt uznano za zatopiony. Do dziś, mimo wielu prób, nie odnaleziono wraku okrętu.