piątek,
Zatopienie „Rio de Janeiro”
Dokładnie osiemdziesiąt lat temu polski okręt podwodny ORP „Orzeł” zatopił u wybrzeży Norwegii niemiecki statek z transportem wojska.
ORP „Orzeł” był nowym okrętem podwodnym, który 2 lutego 1939 roku wszedł do służby w polskiej Marynarce Wojennej. Po wybuchu drugiej wojny światowej polskie okręty podwodne prowadziły działania według planu o kryptonimie „Worek”. Jego założeniem była obrona Helu przed spodziewanym niemieckim desantem morskim. Polska strategia z 1939 roku okazała się błędem. Polskie okręty podwodne operujące na małym obszarze w bezpośredniej strefie przybrzeżnej w statycznych sektorach były łatwym celem ataków przeważających sił niemieckich jednostek nawodnych i lotnictwa. Nie mogły wykorzystać swoich walorów ofensywnych.
Po pierwszym tygodniu wojny stan zdrowia dowódcy okrętu komandora Kłoczkowskiego znacznie się pogorszył. Aby wysadzić na ląd chorego dowódcę, polski okręt zawinął do portu w Tallinie. Estończycy bezprawnie internowali jednostkę, jednak polska załoga zorganizowała brawurową ucieczkę. Wobec braku możliwości działań na Bałtyku pozbawiony map i innych pomocy nawigacyjnych okręt przez Cieśniny Duńskie przedostał się do Wielkiej Brytanii. Rozporządzeniem Kierownictwa Marynarki Wojennej 21 października 1939 roku dowódcą ORP „Orzeł” został kapitan Grudziński. Po dokonaniu napraw okręt patrolował Morze Północne.
3 kwietnia 1940 roku „Orzeł” wypłynął na patrol u wybrzeży Norwegii. Po czterech dniach dotarł do wyznaczonego sektora. 8 kwietnia około godziny 11.00 „Orzeł” załoga „Orła” zauważyła duży transportowiec płynący bez bandery. Zdołano odczytać niedokładnie zamalowaną nazwę statku i nazwę portu macierzystego (Hamburg). Wszystko wskazywało na to, że „Rio de Janeiro” jest okrętem niemieckim. Jak się później okazało, jednostka ta w ramach inwazji Trzeciej Rzeszy na Norwegię, przewoziła około czterystu żołnierzy ze sprzętem wojskowym na potrzeby operacji desantowania w Bergen. ORP „Orzeł” wyszedł z zanurzenia i flagami kodu sygnałowego wysłał żądanie zastopowania maszyn przez obcy statek.
„Rio de Janeiro” zignorował sygnały i zaczął pełną parą płynąć w stronę na terytorialnych wód Norwegii. Kiedy Polacy oddali kilka serii ostrzegawczych z karabinu maszynowego, niemiecka jednostka się zatrzymała. „Rio de Janeiro” odwlekał poddanie się kontroli, a jednocześnie zaczął wzywać pomocy przez radio. W takiej sytuacji Kapitan „Orła” Jan Grudziński zarządził atak torpedowy. Dopiero po dwóch celnych trafieniach torpedą niemiecka załoga przystąpiła do ewakuacji. Od strony norweskiego wybrzeża pojawiły się jednostki nawodne i samoloty, wobec czego „Orzeł” się zanurzył. Okazało się, że „Rio de Janeiro” nie tonie i Niemcy zaczęli wracać na pokład. Wtedy Polacy wystrzelili trzecią torpedę. Po trzech minutach niemiecki transportowiec był na dnie. Dzień po zatopieniu „Rio de Janeiro” rozpoczęła się niemiecka inwazja na Norwegię.
20 maja 1940 roku ORP „Orzeł” wypłynął na kolejny patrol na Morzu Północnym. Od tego momentu nie zdołano nawiązać z nim kontaktu. 11 czerwca okręt uznano za zatopiony. Nie odnaleziono wraku okrętu.