poniedziałek,
Szarża pod Rokitną
Szarża pod Rokitną z 13 czerwca 1915 roku to jedna z najsłynniejszych szarż polskiej kawalerii w dwudziestym wieku. Szaleńczy atak przeprowadzili ułani z II Brygady Legionów Polskich.
Legiony polskie były polską formacją wojskową walczącą w pierwszej wojnie światowej jako oddzielna jednostka armii Austro-Węgier. Polacy liczyli na odzyskanie niepodległości po ewentualnym zwycięstwie. W połowie kwietnia oddziały II Brygady Legionów Polskich zostały skierowane do Bukowiny i Besarabii na granicy Austro-Węgier z Rosją. II dywizjonem kawalerii legionowej dowodził rotmistrz Zbigniew Dunin-Wąsowicz – prawnuk uczestnika szarży pod Somosierrą szwoleżera Mikołaja Dunin-Wąsowicza.
W czerwcu 1915 roku, po kilku dniach walk, natarcie piechoty II Brygady Legionów Polskich zostało powstrzymane w okolicach wsi Rokitna. Cztery linie rosyjskich okopów ulokowanych na niewielkich wzniesieniach za wsią wydawały się przeszkodą nie do przejścia. Na wzgórzu za ostatnią linią znajdowały się rosyjskie działa. Legioniści znaleźli się w trudnym położeniu, ich pozycje były znacznie wysunięte do przodu względem linii frontu.
Austriaccy dowódcy zdecydowali się skierować do walki na tym odcinku polską kawalerię. Szarże były bardzo efektowną i skuteczną formą działań, jednak w tym przypadku konne szturmowanie najeżonych bagnetami okopów wspieranych gęstym ogniem broni maszynowej wydawało się zadaniem niemożliwym do wykonania.
Mimo wizji pewnej śmierci, Polacy rozkaz wykonali. Do ataku ruszył drugi szwadron w sile 64 ludzi. Po około 15 minutach sześciu kawalerzystów dotarło za trzecią linię wroga. Bezpośrednio w szarży poległo 15 ułanów, w tym oficerowie łącznie z dowódcą rotmistrzem Zbigniewem Duninem-Wąsowiczem. Trzech kolejnych zmarło w wyniku odniesionych ran. Łącznie rany odniosło 27 polskich żołnierzy. Jeszcze bardziej ucierpiały konie. Siedmiu kawalerzystów dostało się do niewoli. Wkrótce po szarży Rosjanie wycofali się ze swoich stanowisk.
Prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, dlaczego w ataku nie wziął udziału 3 szwadron. Jedna z wersji zakłada, że rotmistrz Dunin-Wąsowicz uważał atak pod Rokitną za wystawienie swoich żołnierzy na pewną śmierć i ograniczył straty, zostawiając jeden szwadron w odwodzie. Według innej wersji dodatkowy szwadron nie ruszył do walki wskutek złego zinterpretowania rozkazu, ponieważ określenie „Reserwerkollonne” oznaczające w armii austriackiej „drugi rzut” zostało zrozumiane dosłownie. Istnieje także relacja, według której ruszających do ataku polskich ułanów zatrzymał austriacki oficer.