Przeglądasz zaktualizowaną wersję artykułu.
sobota,
ORP Piorun
W zamian za utracony pod Narwikiem niszczyciel ORP „Grom” polskiej Marynarce Wojennej wypożyczono nowy brytyjski niszczyciel typu N. 4 listopada 1940 roku podpisano protokół odbiorczy. Jednostka otrzymała nazwę ORP „Piorun”. Następnego dnia na okręcie podniesiono polską banderę.
Decyzja o budowie niszczycieli typu N zapadła na początku 1939 roku. Na zamówienie Admiralicji brytyjskiej zbudowano 24 takie jednostki. Przyszły ORP „Piorun” zwodowano 7 maja 1940 roku w stoczni Johna Browna w Clydebank jako HMS „Nerissa”. 4 maja tego roku pod Narvikiem Polacy ponieśli dotkliwą stratę – zatopiony został niszczyciel ORP „Grom”. Kilka dni później Brytyjczycy na ręce szefa sztabu Kierownictwa Marynarki Wojennej przesłali pismo z wyrazami współczucia i deklaracją przekazania jednego z nowych niszczycieli.
Na przełomie sierpnia i września na okręcie pojawiła się polska załoga – większość marynarzy służyła wcześniej na utraconym „Gromie”. Jednostka wymagała wykończenia i dostosowania do polskich standardów – dotyczyło to oznaczeń instalacji i tabliczek opisowych. Na początku listopada okręt był gotowy do służby. Jego dowódcą został komandor Eugeniusz Pławski. Na mocy zawartych umów okręt pozostawał własnością brytyjską i był jedynie wypożyczony.
„W Polsce lub we Francji spędzilibyśmy więcej czasu przy odbiorze samochodu ciężarowego, aniżeli przy odbiorze okrętu w Anglii. A praktyka wykazała, że »gentlemens agreement« miał daleko większą wartość aniżeli skomplikowane umowy polsko-francuskie na »Wichry« czy »Wilki«”
–– komandor Eugeniusz Pławski.
20 grudnia 1940 roku „Piorun” został włączony do składu polskiego Dywizjonu Niszczycieli. O przydziałach operacyjnych decydowali Brytyjczycy. Początkowo okręt otrzymywał zadania patrolowe i związane z ochroną konwojów. Polscy marynarze kilkukrotnie ratowali rozbitków ze storpedowanych przez niemieckie łodzie podwodne okrętów.
W maju 1941 roku w swój pierwszy bojowy rejs wypłynął niemiecki pancernik „Bismarck”. Towarzyszył mu ciężki krążownik „Prinz Eugen”. „Bismarck” i jego bliźniacza jednostka „Tirpitz” były największymi okrętami w historii niemieckiej marynarki wojennej. Te gigantyczne jednostki to najcięższe europejskie pancerniki wszech czasów. 24 maja „Bismarck” i „Prinz Eugen” w Cieśninie Duńskiej stoczyły bitwę z Brytyjczykami. Niemcy zatopili brytyjski krążownik liniowy HMS „Hood” – największy okręt świata będący wizytówką Royal Navy. W tej samej walce brytyjski pancernik „Prince of Wales” odniósł poważne uszkodzenia. Uszkodzony został także „Bismarck” – najpoważniejszym z nich było uszkodzenie zbiornika z paliwem. Niemcy postanowili udać się do kontrolowanego przez nich francuskiego portu w St. Nazaire.
Brytyjczycy byli zszokowani i wściekli. Rozpoczęło się zakrojone na dużą skalę polowanie na „Bismarcka”. Zmobilizowano wszystkie możliwe do wykorzystania środki. Relacje z tej operacji przez tydzień trzymały cały świat w napięciu. Niemcy rozpłynęli się we mgle, a jedynym tropem była smuga ropy ciągnąca się za pancernikiem. 26 maja, po ataku torpedowym brytyjskich samolotów, „Bismarck” zaczął mieć problemy ze sterownością. Wokół niemieckiego pancernika zaczęły gromadzić się ciężkie brytyjskie okręty. 26 maja dołączył do nich zespół niszczycieli odłączony od eskorty konwoju. Wśród nich był ORP „Piorun”.
Noc z 26 na 27 maja 1941 roku była świadkiem najbardziej spektakularnej walki niszczyciela ORP „Piorun”. O godzinie 22:37 Polacy wykryli niemiecki pancernik.
„Okręt w prawo przed dziobem. Ależ to stodoła!”
–– mat Edward Dolecki, sygnalista ORP Piorun.
Mimo że żaden z ówczesnych brytyjskich okrętów nie mógł w pojedynkę mierzyć się z „Bismarck”, Polacy otworzyli ogień. Dysproporcje sił może oddać porównanie: salwa burtowa „Pioruna” ważyła 132 kilogramy – salwa najcięższej i średniej artylerii przeciwnika to ponad osiem ton wagi. Jedna celna niemiecka salwa oznaczała zatopienie polskiego niszczyciela. Kontakt ogniowy trwał ponad godzinę. Prawdopodobnie dwie salwy „Pioruna” dosięgły celu, jednak nie mogły one wyrządzić szkody grubo opancerzonemu przeciwnikowi. Polacy wyszli z walki z życiem tylko dzięki sprawnemu manewrowaniu i stosowaniu zasłon dymnych.
Kilkadziesiąt minut wystarczył, aby pojawiły wokół „Bismarcka” się następnie niszczyciele. Ich próby ataków były bezskuteczne, jednak niemiecki pancernik nie zdołał utracić kontaktu ze ścigającymi go jednostkami. Rano nadciągnęły brytyjskie pancerniki i ciężkie krążowniki. Choć „Bismarck” bronił się przez dwie godziny, nie miał już żadnych szans. Gigantyczny pancernik został zatopiony podczas pierwszego rejsu bojowego.
W drodze powrotnej do bazy „Piorun” musiał zmierzyć się z wysłanymi na pomoc „Bismarckowi” samolotami Luftwaffe. Po powrocie do portu zaczęły napływać liczne telegramy z gratulacjami. Dzięki relacjom prasowym ORP „Piorun” stał się znany w całej Wielkiej Brytanii. Wielu członków załogi otrzymało polskie i brytyjskie odznaczenia.
Latem 1941 roku „Piorun” powrócił do standardowych zadań. 11 marca 1942 roku zaatakował zanurzony okręt podwodny – załoga twierdziła, że U-boot został zatopiony, nie uzyskano jednak potwierdzenia tego faktu w innych źródłach. W czerwcu 1943 roku polski niszczyciel został oddelegowany do służby na Morzu Śródziemnym. Wziął udział w inwazji na Sycylię i operacji lądowania we Włoszech. W listopadzie 1943 roku powrócił do Anglii.
ORP „Piorun” w kwietniu 1944 roku brał udział w operacji „Tungsten” wymierzonej przeciwko ukrywającemu się w norweskich fjordach pancernikowi „Tirpitz”. Bliźniak „Bismarcka” został poważnie uszkodzony przez samoloty startujące z lotniskowców dopiero w jednej z następnych operacji we wrześniu. „Samotny władca północy” przestał wiązać znaczne siły floty brytyjskiej. W listopadzie „Tirpitz” został zatopiony przez RAF.
Kolejną poważną operacją, w której wziął udział „Piorun”, było lądowanie w Normandii. Osłaniając żeglugę aliancką stanowiącą linię zaopatrzeniową wojsk alianckich, niszczyciel brał udział w kilku bitwach morskich. Polski okręt walczył także z nieprzyjacielskimi bateriami nadbrzeżnymi.
Po zakończeniu działań wojennych ORP „Piorun” uczestniczył w operacji „Deadlight” – zatapianiu przejętych przez aliantów niemieckich U-bootów. Od maja do listopada 1945 roku niszczyciel pływał z pomocą humanitarną dla uchodźców i osób uwolnionych z niemieckich obozów na terenach Danii, Norwegii, Holandii i Francji. W sierpniu w Kopenhadze z pokładu „Pioruna” rozpoznano zarekwirowane przez Niemców w 1939 roku polskie trałowce „Mewa” i „Czajka” oraz holownik „Tur”. 28 września 1946 roku okręt zwrócono Royal Navy. Pod brytyjską banderą niszczyciel służył do końca 1955 roku.
W czasie służby pod polską banderą „Piorun” przepłynął ponad dwieście tysięcy mil morskich – najwięcej ze wszystkich okrętów Marynarki Wojennej. Zatopił cztery okręty wroga, uszkodził kolejne dwa. Do tych osiągnięć należy dodać dalsze trzy prawdopodobnie uszkodzone niemieckie jednostki oraz jeden prawdopodobnie zatopiony okręt podwodny.