piątek,
Piotr Szewczyk
Dziś mija rocznica urodzin skoczka spadochronowego – cichociemnego, pochodzącego z Babic koło Oświęcimia majora Piotra Szewczyka.
Urodził się 9 września 1908 roku w Babicach koło Oświęcimia. W rodzinnej miejscowości ukończył szkołę powszechną, a następnie był uczniem Gimnazjum im. Stanisława Konarskiego w Oświęcimiu. Pasjonował się sportem, czynnie uprawiał piłkę nożną. W 1929 roku zdał maturę i rozpoczął studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego. Służbę wojskową odbył w Szkole Podchorążych Rezerwy Piechoty w Zambrowie. W 1932 roku wstąpił do Szkoły Policyjnej w Mostach Wielkich. Do wybuchu drugiej wojny światowej służył w Policji Państwowej. W 1939 roku był instruktorem WF w stopniu aspiranta w Szkole Szeregowych Policji Państwowej w Mostach Wielkich.
Podczas kampanii wrześniowej walczył w obronie Warszawy jako dowódca karabinów maszynowych Policji Państwowej na mostach Poniatowskiego i Kierbedzia. Na przełomie 1939 i 1940 roku zdołał przedostać się do Francji. Służył w Samodzielnej Brygadzie Strzelców Podhalańskich. Razem ze swoją jednostką brał udział w walkach pod Narvikiem i kampanii francuskiej. Za męstwo w wykazane walce otrzymał francuskie odznaczenie Croix de Guerre z palmą, norweski Krzyż Wojenny z Mieczem oraz polski Krzyż Walecznych.
Po klęsce Francji przedostał się do Wielkiej Brytanii. Początkowo otrzymał przydział do 1. Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej. Na początku 1941 roku został żołnierzem 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej. Na początku 1942 roku zgłosił się do służby w kraju. Ukończył przeszkolenie w zakresie dywersji i został zaprzysiężony w Oddziale VI Sztabu Naczelnego Wodza. W nocy z 17 na 18 lutego 1943 roku w ramach operacji „Floor” dostał się do kraju. W dwudziestym pierwszym zrzucie cichociemnych razem z nim uczestniczyli: porucznik Jacek Przetocki „Oset”, porucznik Józef Czuma „Skryty” i podporucznik Tadeusz Benedyk „Zahata”. Z powodu niskiego pułapu, na jakim leciał samolot, podobnie jak porucznik „Skryty” odniósł kontuzję podczas lądowania. Placówka odbiorcza znajdowała się w powiecie siedleckim.
Po standardowej aklimatyzacji w okupowanym kraju otrzymał przydział do Kedywu Okręgu Lwów Armii Krajowej. Objął dowództwo rejonu dywersyjnego Lwów-Miasto. Jego żołnierze przeprowadzili wiele akcji bojowych, często brał w nich bezpośredni udział. Uczestniczył m.in. w śmiałej akcji odbicia ze szpitala więziennego członka Narodowej Organizacji Wojskowej Jana Bojczuka. 11 listopada 1943 roku otrzymał awans do stopnia kapitana. W ten dzień dla uczczenia rocznicy odzyskania niepodległości wysadził tory kolejowe na trasie Lwów-Przemyśl. Podczas akcji „Burza” we Lwowie dowodził kompanią, z którą walczył m.in. o budynek Politechniki Lwowskiej, Dworzec Główny, Kościół św. Magdaleny. Po opanowaniu miasta uniknął aresztowania przez NKWD.
2 sierpnia 1944 roku otrzymał stopień majora i pozostał we Lwowie jako szef Kedywu. We wrześniu wstąpił do Ludowego Wojska Polskiego, jednak jako były oficer AK zagrożony aresztowaniem szybko postanowił uciec. Pod koniec listopada trafił do Tarnopola. Jako kurier organizacji „NIE” miał dotrzeć do Londynu. Na granicy rumuńskiej został postrzelony przez sowieckich żołnierzy. Osadzono go w więzieniu w Czerniowcach. Na skutek komplikacji zdrowotnych po postrzale nogi trafił do miejscowego szpitala. Korzystając z okazji, wyskoczył z pierwszego piętra i zbiegł. Ukrył się we Lwowie.
Wiosną 1945 roku wyjechał do Warszawy. Latem ponownie został wysłany w drogę jako kurier do Wielkiej Brytanii. Tym razem bez problemów przedostał się przez zieloną granicę i Czechosłowację do amerykańskiej strefy okupacyjnej w Niemczech. 3 września 1945 roku zameldował się w Londynie. Po złożeniu raportu przełożonym otrzymał rozkaz powrotu do Polski z instrukcjami dla prezesa Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość pułkownika Jana Rzepeckiego i zadaniem organizowania placówek wywiadowczych. 15 października dotarł do Warszawy. Na początku listopada został zatrzymany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa.
Przeszedł brutalne śledztwo. Podobno za hardą postawę na polecenie śledczego miał być otruty, jednak zbrodniczego rozkazu nie wykonano. W maju 1947 roku stanął przed Wojskowym Sądem Rejonowym w Warszawie, który skazał go na karę śmierci. Mieszkańcy jego rodzinnej miejscowości zebrali ponad sto podpisów pod prośbą o ułaskawienie do Prezydenta RP Bolesława Bieruta. Wyrok zamieniono na piętnaście lat więzienia, jednak zgodnie z komunistycznymi standardami skazany dowiedział się o tym po kilku latach. W 1956 roku opuścił więzienie. Ze względu na swoją przeszłość był szykanowany. W 1986 roku powrócił do Babic. Zmarł 28 stycznia 1988 roku.
W 110. rocznicę urodzin majora Piotra Szewczyka jego siostra Zofia Zużałek otrzymała postanowienie Wojskowego Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 6 września 2018 roku unieważniający zbrodniczy wyrok wydany w 1947 roku.