poniedziałek,
Westerplatte – dzień piąty
5 września był kolejnym dniem huraganowego ognia artylerii i moździerzy. Od godziny 9:00 przez prawie dwie godziny na strażnicę spadały pociski wystrzeliwane z ciężkich haubic. Nawałnica ogniowa koncentrowała się na koszarach, elektrowni i wartowni nr 2. Około 16:00 odezwały się niemieckie moździerze. Pociski leciały w kierunku koszar oraz wartowni nr 1 i 2. W wyniku ostrzału kilku żołnierzy zostało rannych, nastąpiły kolejne uszkodzenia budynków.
Niemieckie oddziały lądowe przeprowadzały ataki rozpoznawcze. Tego dnia działa pancernika „Schleswig-Holstein” skierowały się ku radiostacji gdyńskiej, a następnie polskim stanowiskom w okolicach Redłowa.
Wieczorem major Sucharski zwołał naradę. Padła propozycja kapitulacji, której sprzeciwili się kapitan Franciszek Dąbrowski i porucznik Stefan Grodecki. Dąbrowski opuścił odprawę przed jej zakończeniem, nie podjęto żadnej decyzji.
Około 18:00 kapitan Mieczysław Słaby prymitywnymi narzędziami zoperował ciężko rannego porucznika Leona Pająka. Lekarz nie mógł już dłużej odwlekać operacji. Pająk mimo beznadziejnego stanu dzięki zabiegowi przeżył do kapitulacji. Później kilka miesięcy przebywał w niemieckim szpitalu. Zmarł w wieku 89 lat w 1990 roku.
Kapitan Mieczysław Słaby był cichym bohaterem Westerplatte. Kiedy na początku sierpnia 1939 roku objął obowiązki lekarza w Wojskowej Strażnicy Tranzytowej, wyposażenie medyczne było szczątkowe. Transport z zamówionym sprzętem i akcesoriami kilka dni przed wybuchem wojny zarekwirowały władze celne Gdańska. Podczas bombardowania 2 września zniszczeniu uległ gabinet medyczny wraz ze środkami zabiegowymi. Każdego dnia przybywało rannych, Mieczysław Słaby udzielał skutecznej pomocy w zupełnie prymitywnych warunkach. Operował bez środków znieczulających, wykorzystywał takie narzędzia jak nożyczki do paznokci i scyzoryk, środki opatrunkowe stanowiły cięte w pasy prześcieradła. Podczas zabiegów medycznych często prowadzono ostrzał, sypał się tynk i kurz. Jako lekarz kapitan Słaby był zrozpaczony warunkami, w których pracował, jednak starał się pomagać, korzystając ze wszystkich możliwych środków. Po kapitulacji i przetransportowaniu rannych do szpitala niemieccy lekarze nie kryli podziwu dla polskiego lekarza.
W niewoli kapitan Słaby udzielał pomocy medycznej jeńcom i przebywającym na przymusowych robotach cywilom. Po wojnie wrócił do rodzinnego Przemyśla. W 1947 roku został aresztowany przez UB pod zarzutem przynależności do organizacji Wolność i Niezawisłość. Nie przeżył brutalnego śledztwa, zmarł 15 marca 1948 roku.