piątek,
Walki na linii Sanu
W dniach 9–11 września 1939 roku polscy żołnierze na linii Sanu próbowali zatrzymać niemiecką ofensywę.
Na początku drugiego tygodnia wojny polskie oddziały kierujące się w stronę Sanu toczyły ciężkie walki odwrotowe. Pomiędzy ich szeregami dochodziło do powstawania luk, z których bezlitośnie korzystał przeciwnik. 9 września sztab Armii „Małopolska” otrzymał rozkaz ze Sztabu Głównego, który kategorycznie nakazywał utrzymanie ogólnej linii Jarosław–Przemyśl aż do granicy węgierskiej. Jednocześnie dokonano przerzutu 35. i 38. Dywizji Piechoty oraz Grupy Grodzieńskiej pułkownika Bohdana Hulewicza, które wzmocniły tyły tego rejonu.
W stronę odcinka między Jarosławiem a Przemyślem kierował się cały niemiecki XXII Korpus Armijny generała Kleista. Oddziały Wehrmachtu zmierzające na Lwów chciały wykorzystać lukę w polskich pozycjach w rejonie Radymna. W tym miejscu 10 września niemieckie oddziały zmotoryzowane przeprawiły się przez San. W rejon ten dotarły polskie oddziały 10. Brygady Kawalerii pułkownika Stanisława Maczka oraz Grupy „Jarosław” podpułkownika Jana Wójcika. Początkowo odrzucono Niemców na pozycje wyjściowe, jednak ich przewaga była znaczna i Polacy nie mieli szans w walce o przeprawę. Niemcy przeprawili się w innym miejscu, co groziło oskrzydleniem i zmusiło polskich żołnierzy do odwrotu.
Na innych odcinkach obrony sytuacja wyglądała podobnie. Polacy nie byli w stanie wykorzystać naturalnej linii obrony. Wróg miał zdecydowaną przewagę liczebną i techniczną. Polscy dowódcy nie dysponowali łącznością, a ich działania podejmowane pod naporem wroga w tej fazie konfliktu były improwizowane, co czasami prowadziło do błędów operacyjnych. Do zajętego przez Niemców Radymna wciąż przyjeżdżały pociągi wypełnione rezerwistami, którzy natychmiastowo trafiali do niewoli.