środa,
Telewizja Solidarność
14 września 1985 roku członkowie toruńskiej „Solidarności” zakłócili sygnał rządowej telewizji, wyświetlając na ekranach telewidzów opozycyjne hasła. Amerykański pisarz Buck Bloombecker nazwał ich akcję jednym z najbardziej spektakularnych aktów hakerskich świata.
Inicjatorem i pomysłodawcą przedsięwzięcia był astronom i działacz „Solidarności” Jan Hanasz. Aparaturę wykorzystaną do ataku razem z nim skonstruowali koledzy z Centrum Astronomicznego Polskiej Akademii Nauk w Toruniu, Zygmunt Turło i Eugeniusz Pazderski. Wykorzystali oni m.in. standardowy odbiornik telewizyjny Neptun z anteną odbiorczą oraz komputer Sinclair ZX Spectrum z magnetofonem kasetowym. System był w stanie umieścić swój sygnał w kanale zajętym przez oficjalną telewizję, do oryginalnego obrazu dołączane były dodatkowe napisy. Wadą był stosunkowo niski zasięg. Przed emisją opozycyjnych haseł przeprowadzono próby, na sygnał telewizyjny nałożono małe proste figury geometryczne, sprawiały one wrażenie typowych zakłóceń często występujących w latach osiemdziesiątych.
14 września 1985 roku podczas emisji popularnego serialu „07 zgłoś się” zaskoczeni telewidzowie zobaczyli hasła „Dość podwyżek cen, kłamstw i represji. Solidarność Toruń” oraz „Bojkot wyborów naszym obowiązkiem. Solidarność Toruń”. Akcja trwała cztery minuty i objęła zasięgiem całą toruńską Starówkę. Bezpośrednimi wykonawcami byli Jan Hanasz i matematyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika Grzegorz Drozdowski. Zmodyfikowany sygnał dotarł także do koszar i siedziby toruńskiego Urzędu Spraw Wewnętrznych. Komunistyczne władze były wściekłe.
Kilka dni później, 26 września, toruńscy naukowcy powtórzyli transmisję w rejonie trzydziestotysięcznego toruńskiego osiedla Rubinkowo. Tym razem nałożony obraz pojawił się podczas jednego z głównych programów komunistycznej telewizji, Dziennika Telewizyjnego. Po pierwszej akcji toruńska Służba Bezpieczeństwa nasiliła swoje działania. Środowisko lokalnych działaczy było rozpracowywane już od dłuższego czasu, komunistyczne służby bezbłędnie wytypowały sprawców i wkrótce po drugiej emisji esbecy wtargnęli do prywatnego mieszkania, skąd nadawano sygnał. Jan Hanasz, Zygmunt Turło i kolejny astronom, Leszek Zaleski, zostali aresztowani na gorącym uczynku.
Toruńscy astronomowie po kilkumiesięcznym pobycie w areszcie otrzymali półtoraroczne wyroki w zawieszeniu. Prawdopodobnie komunistyczne władze chciały szybko zakończyć sprawę, którą nagłośniły zagraniczne media. Po opuszczeniu aresztu naukowcy nie mieli zamiaru przerwać podziemnej działalności i rozpoczęli prace nad udoskonaleniem konstrukcji nadajnika. Pomysłem mocno zainteresowani byli działacze gdańskiej Solidarności, miało powstać kilkanaście urządzeń. Przedsięwzięcie przekreślił nalot Służby Bezpieczeństwa na Uniwersytet Gdański, zarekwirowano wtedy część aparatury. Wkrótce komunistyczne służby zatrzymały Jana Hanasza. Rewidujący naukowca funkcjonariusz znalazł przy nim dyskietkę ze schematem aparatury nadawczej, jednak nie wiedział, do czego ona służy. Po tych wydarzeniach toruńscy działacze uznali sytuację za zbyt niebezpieczną i zaprzestali kontynuacji akcji telewizyjnej.