niedziela,
Reforma walutowa w 1950 roku
30 października 1950 roku w Polsce dokonano reformy walutowej. Zamiar wymiany pieniędzy był trzymany w ścisłej tajemnicy prawie do ostatniej chwili. Informacje o zmianach pojawiły się wieczorem 28 października 1950 roku, nowy złoty wchodził do obiegu dwa dni później. Akcja komunistycznych władz była przygotowana wzorcowo, 28 października przypadał w sobotę, w poniedziałek nastąpiła reforma. Nowe pieniądze były wyprodukowane już w 1948 roku poza granicami kraju w Szwecji, Czechosłowacji i na Węgrzech.
Potrzebę reformy uzasadniano chęcią pozbawienia pieniędzy kapitalistów, prywaciarzy i spekulantów. Zastosowano dwie metody przeliczania przy wymianie. Pieniądze zdeponowane w banku wymieniono na zasadzie 100 starych złotych na 3 nowe złote, gotówkę w stosunku 100 starych na 1 nowy. W ten prosty sposób komuniści ograbili posiadaczy gotówki. W 1950 roku nie było kart bankomatowych ani zwyczaju przelewania wynagrodzeń na konta bankowe, dlatego dotyczyło to właściwie wszystkich obywateli. Żeby oszczędzający w banku nie byli za bogaci, wprowadzono limit wymiany do 100 tysięcy starych złotych.
Co prawda stare pieniądze traciły ważność dopiero 8 listopada 1950 roku, jednak nikt już nie chciał takiej gotówki. Przyjmował ją tylko bank po ustalonym kursie. Jeśli ktoś przyniósł jej trochę więcej, musiał się poważnie tłumaczyć – wszak w socjalizmie obywatele nie potrzebują większych ilości gotówki.
Komunistyczna władza mogła być z siebie zadowolona, unieważniono około 60% obiegu pieniężnego. Mówiąc wprost – udało się ukraść obywatelom 2/3 pieniędzy. Według współczesnych szacunków była to równowartość 7 miliardów dolarów. Jako mały bonus jednocześnie wprowadzono ustawę o zakazie posiadania walut obcych, monet złotych, złota i platyny. Widocznie w bezklasowym społeczeństwie nikomu jest to niepotrzebne. Za posiadanie dolarów groziło piętnaście lat więzienia, za obrót kara śmierci.
7 miliardów dolarów to za mało, żeby budować socjalizm, już rok później zaszła potrzeba drukowania nowych pieniędzy. Wspomnienie „złodziejskiej reformy” i obawy przed kolejnymi wymianami pieniądza przetrwały do końca PRL.