wtorek,
Obóz we wsi Wysoka
11 lipca 1410 roku wojska Jagiełły zawróciły spod Kurzętnika. Forsownym marszem armia przebyła tego dnia 42 kilometry. Wieczorem siły polsko-litewskie dotarły do położonej niedaleko Działdowa wsi Wysoka. Rozbito tutaj obóz i wypoczywano aż do 13 lipca. W tym czasie opanowano opuszczone przez Krzyżaków Działdowo.
Wielki mistrz był zdezorientowany manewrem Jagiełły i początkowo brał go za ucieczkę.
„Gdy Król ustąpił niżéj dla ułatwienia sobie przeprawy przez Drwęcę, doniesiono o tém Mistrzowi; a ten biorąc cofanie się przypadkowe, za istotny odwrót i ucieczkę, śmiejąc się rzekł do posłów: — Oto człowiek, Polak rodem wysłany na zwiady, powrócił oznajmując nam, że obozu polskiego próżno przez dni kilka szukał, i nie znalazł go; poznał tylko miejsce, gdzie Polacy leżeli, po naczyniach rozbitych, kamiennych kulach, słabych koniach upadłych i pogasłych ogniskach. Nie mógł nawet dowiedzieć się, co się z wojskiem stało. Jest to niewątpliwy znak ucieczki. Radźcie mi co mam czynić, stać w miejscu, czy gonić uciekających”.
Starsi rycerze ostrzegali Ulryka von Jungingena przed skutkami potencjalnej pomyłki, krzyżacki pościg w stronę Mazowsza odsłoniłby całkowicie drogę na Malbork. Mistrz usłuchał swoich doradców i wyruszył w stronę Bartian.
12 lipca w Wysokiej przed Władysławem Jagiełłą stanął Frycz z Reptki – poseł Zygmunta Luksemburskiego. Doręczył on pismo z wypowiedzeniem wojny.
„Krzyżacy za 40,000 czerwonych złotych kupili to oznajmienie wojny, ten posiłek arkusza pargaminu. Frycz przebiegły dworak dobréj szkoły, oświadczył razem Królowi na radzie, że pomimo tego, wojny obawiać się nie ma, że Zakon opłacił kartel tylko, ale ten skutku mieć nie będzie. Dawał jeszcze otuchę Królowi, zaręczając mu, że silniejszym jest od Zakonu i pewnie zwycięży, a odwołania się do miecza obawiać nie powinien; prorokował im przy łasce Boga najlepszy skutek, dodając, że posłowie Węgierscy o sobie myślą i o królu Zygmuncie, a nie o Zakonie i posiłkowaniu go. Widać też to było, ze wszystkich obrotów ich, że posłowie przybyli zwłaszcza po pieniądze i nie dla czego innego; póty bowiem wojny nie wypowiadali, dopóki Zakon połowy summy przyrzeczonéj nie wyliczył, a drugiéj nie zaręczył rychło dopłacić im w Gdańsku”.
Wypowiedzenie wojny przez Zygmunta Luksemburskiego zatajono przed rycerstwem – obawiano się utraty wiary w zwycięstwo.
Cytaty w opracowaniu pochodzą z powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego „Litwa za Witolda” wydanej w 1850 roku przez Towarzystwo Wydawnicze w Wilnie.