poniedziałek,
Obrona Różana
W dniach 4-6 września 1939 roku toczyły się walki o przedmoście Różan. Różan to miasteczko nad rzeką Narwią położona w odległości około 25 kilometrów na południowy zachód od Ostrołęki.
Najkrótsza droga z Niemiec do Warszawy biegła z Prus Wschodnich. Było to zaledwie 120 kilometrów. Polskie dowództwo zdawało sobie sprawę ze znaczenia tego kierunku i starało się wzmocnić obronę. Budowano fortyfikacje polowe i żelbetowe schrony, w rejonie tym zachowała się także część fortów po carskich twierdzach. Terenów przy granicy z Prusami Wschodnimi mieli bronić żołnierze z Armii „Modlin” oraz Samodzielnej Grupy Operacyjnej „Narew” wsparci oddziałami Straży Granicznej i Obrony Narodowej. 1 września w celu obrony linii Narwi od strony niemieckiej granicy została utworzona Grupa Operacyjna „Wyszków”.
1 września wojska III Rzeszy uderzyły na Polskę. Pod Mławą główne siły Armii „Modlin” stawiły twardy opór najeźdźcom, jednak 4 września polskie oddziały zostały zmuszone do odwrotu. 20. i 8. Dywizja Piechoty osłabione dużymi stratami pod Mławą, aby dokonać przegrupowania przeszły daleko na południe. W tym czasie Mazowiecka Brygady Kawalerii wycofała się spod Przasnysza. W polskiej obronie powstała ogromna luka. Spodziewano się, że Niemcy ruszą na Warszawę przez Modlin. Wbrew przewidywaniom niemiecka 3 Armia spod Mławy ruszyła w kierunku południowo-wschodnim.
Różan leży na niewielkim wzniesieniu. W miasteczku znajdował drewniany most na Narwi. W jego rejonie znajdowały się trzy 3 rosyjskie forty z czasów pierwszej wojny światowej, wokół których wykopano rowy strzeleckie chronione zasiekami. Na drogach umieszczono przeszkody przeciwczołgowe. W miasteczku funkcjonował Ośrodek Szkolenia Piechoty. W pierwszych dniach września w miasteczku stacjonowały dwa bataliony 115. Pułku Piechoty będącego w składzie Grupy Operacyjnej „Wyszków” pod dowództwem podpułkownika Czesława Rzedzickiego zmobilizowane głównie w Różanie wsparte kilkunastoma działami i kompanią ciężkich karabinów maszynowych. Jedną z baterii dowodził znany później prozaik podchorąży Wojciech Żukrowski. Stanowiska artylerii rozmieszczono na wschodnim brzegu Narwi. Na drugim brzegu znaleźli się prawie wszyscy żołnierze piechoty, którzy obsadzili także okoliczne miejscowości.
5 września rano na przedmoście różańskie uderzyły czołówki Dywizji Pancernej „Kempf”. Polacy nie dali się zaskoczyć uderzeniem z marszu. W godzinach porannych w rejon ten dotarły niemieckie oddziały z 12. Dywizji Piechoty i 1 Brygady Kawalerii. W tym momencie stosunek sił wynosił 10:1 na korzyść Niemców. Dodatkowo mieli oni znaczną przewagę w sprzęcie i byli wspierani przez lotnictwo. Po przygotowaniu artyleryjskim i zbombardowaniu polskich stanowisk przez samoloty Luftwaffe nastąpił atak czołgów. Polska piechota stawiła zacięty opór i niemieckie natarcie załamało się na przedpolu fortów. Drugie uderzenie nastąpiło około południa i było znacznie silniejsze, atak nastąpił z trzech kierunków jednocześnie. Ponownie niemieccy żołnierze zostali odparci. Trzecia próba oddziałów Wehrmachtu również zakończyła się niepowodzeniem. Ukryci w schronach obrońcy nie ponosili większych strat podczas ostrzału artyleryjskiego i bombardowania, a po ostrzale piechota obsadzała rowy strzeleckie i przystępowała do walki. Pierwszego dni Niemcy stracili kilkanaście czołgów, polskie straty to 20 zabitych i 50 rannych. Oddziały Wehrmachtu nie zrealizowały swojego planu, który zakładał zdobycie przeprawy na Narwi.
Skuteczniejsze od niemieckich bomb okazały się błędne rozkazy dowództwa. Wieczorem sztabowcy Naczelnego Wodza nadal uważali, że Niemcy kierują się na Modlin i planowali przeprowadzenie uderzenia na ich skrzydło. Miało ono nastąpić z rejonu Pułtuska siłami 1. Dywizji Piechoty Legionów, 41. Dywizji Piechoty oraz Mazowieckiej Brygady Kawalerii. Po otrzymaniu rozkazu dowódca 41 Dywizji Piechoty, któremu podlegał 115. Pułk nakazał nocą opuścić zachodnią stronę Różnana, a następnego dnia wieczorem wymaszerować na miejsce koncentracji. Zgodnie z rozkazem siły obrońców zostały ewakuowane i rozmieszczone na drugim brzegu rzeki. Prowadzono działania pozorujące, dzięki którym Niemcy nie zorientowali się w sytuacji. Niestety nie zdołano zniszczyć mostu, żołnierze nie dali rady go spalić.
6 września niemiecka artyleria ostrzelała opuszczone forty, jednak największą nawałę ognia skierowano na pobliską wieś Chełsty. Dopiero o zmroku niemieccy zwiadowcy przeprawili się tam przez rzekę i zajęli opuszczone okopy, a następnie przystąpili do budowy mostu pontonowego. Wcześniej Niemcy ku swojemu zaskoczeniu bez walki wkroczyli do Różana, jednak nie kwapili się do zdobywania mostu. Drugi przyczółek niemieccy żołnierze uchwycili w okolicy wsi Brzóze na południe od Różana. Zdołał tam przeprawić się brodem cały pułk kawalerii. Polacy przeprowadzili kontratak na Chełsty i po walce na bagnety wyparli przeciwnika na pewien czas.
W tym czasie nadszedł nowy rozkaz Naczelnego Wodza, który nakazywał zaniechanie przegrupowania i bronienie Narwi za wszelką cenę, niestety było już za późno. Próby polskich kontrataków nie przynosiły powodzenia. Sąsiednie oddziały wymaszerowały już i na skutek braku łączności nie można było przekazać im nowych rozkazów. Tymczasem na tyłach szalała niemiecka kawaleria. W nocy 41 Dywizja Piechoty wycofała się spod Różana. Podczas odwrotu w zasadzkę niemieckich kawalerzystów wpadł 115. Pułk Piechoty, a następnie starł się z oddziałami nieprzyjacielskiej 12 Dywizji Piechoty. Poniesiono duże straty.