czwartek,
Obrona Poczty Polskiej w Gdańsku
Osiemdziesiąt jeden lat temu grupa polskich pocztowców stanęła w obronie gmachu Poczty Polskiej w Wolnym Mieście Gdańsku.
Po zakończeniu pierwszej wojny światowej na mocy postanowień traktatu wersalskiego Gdańsk został odłączony od Rzeszy Niemieckiej. Miasto miało być zdemilitaryzowane, w okresie przejściowym obsadzono je oddziałami Ententy. 27 października 1920 roku Konferencja Ambasadorów przy Lidze Narodów ustanowiła Wolne Miasto Gdańsk. Większość mieszkańców nie mogła pogodzić się z takim rozwiązaniem, dodatkowo po wojnie znacznie wzrosło bezrobocie i ceny żywności. Sytuacja była bardzo napięta, wybuchały zamieszki. Wolne Miasto Gdańsk miało własną konstytucję, hymn, parlament oraz Senat. Kompetencje lokalnych władz były w wielu kwestiach ograniczone na rzecz Ligi Narodów. Językiem urzędowym był język niemiecki.
Na mocy postanowień międzynarodowych w Gdańsku powołano Polski Urząd Pocztowo-Telegraficzny. Powstało kilka jego placówek. Główną polską placówką pocztową w Gdańsku był Urząd Gdańsk 1 mieszczący się w gmachu przy placu Heweliusza na Starym Mieście. Znajdował się w nim m.in. centrala telefoniczna umożliwiająca uzyskanie połączenia z Polską. W 1933 roku po dojściu narodowych socjalistów do władzy sytuacja Polaków w mieście uległa pogorszeniu. Partia NSDAP uzyskała duży wpływ na Senat Wolnego Miasta Gdańska, próbowano ograniczać gwarantowane Polsce przez Ligę Narodów uprawnienia. Dochodziło do antypolskich prowokacji. Od 1938 roku otwarcie organizowano hitlerowskie bojówki paramilitarne Sturmabteilung (SA). Sprawa Wolnego Miasta Gdańska i konflikt wokół korytarza polskiego stały się głównymi pretekstami uderzenia Niemiec na Polskę.
Przewidując niemiecki atak, Polacy podjęli przygotowania do obrony. W kwietniu 1939 roku dowódcą komórki samoobrony Poczty Polskiej został podporucznik Konrad Guderski. Był on wyszkolonym specjalistą w dziedzinie umocnień i fortyfikacji, bazując na walorach defensywnych budynku, przygotował plan obrony. W tajemnicy przed Niemcami szkolił pracowników i sprowadzał broń oraz amunicję. Budynek poczty i jego okolice zostały dostosowane do prowadzenia walki. W chwili wybuchu drugiej wojny światowej gdańscy pocztowcy z urzędu przy placu Heweliusza dysponowali trzema ręcznymi karabinami maszynowymi, karabinem przeciwpancernym, czterdziestoma pistoletami, kilkoma karabinami oraz granatami ręcznymi.
Niemieckie uderzenie nastąpiło pierwszego września 1939 roku nad ranem, równolegle do ataku na Westerplatte. Kilkadziesiąt minut wcześniej budynek Urzędu Gdańsk nr 1 odłączono od sieci elektryczne i telefonicznej. Atakiem dowodził SS-Untersturmführer Alfred Heinrich, który miał pod komendą oddział gdańskiej Policji Porządkowej (Schutzpolizei) oraz pododdziały SS Wachsturmbann „E” i SS-Heimwehr Danzig liczące łącznie około 180 ludzi. Niemcy dysponowali trzema samochodami pancernymi ADGZ. W gmachu urzędu znajdowało się 43 pocztowców polskich z Gdańska, 10 pocztowców delegowanych z Gdyni i Bydgoszczy oraz jeden polski kolejarz. Dodatkowo w budynku przebywali dozorca domu, jego żona i ich dziesięcioletnia wychowanica. Według założeń polskich władz wojskowych pocztowcy mieli bronić się przez sześć godzin do czasu przybycia odsieczy. Prawdopodobnie nie powiadomiono ich o wycofaniu Korpusu Interwencyjnego z Pomorza, a także nie odwołano rozkazu obrony.
Niemieccy szturmowcy wybili kilka otworów w ścianie sąsiadującego z pocztą budynku i tą drogą wdarli się do urzędu. Pozostałe grupy szturmowe uderzyły od frontu. Pierwszy atak został odparty, śmiertelną ranę odniósł niemiecki dowódca. Po stronie Polaków podczas pierwszego starcia zginął dowodzący obroną Konrad Guderski. Około godziny jedenastej siły niemiecki zostały wzmocnione dwoma działami kalibru 75 mm. Po przygotowaniu artyleryjskim nastąpiło drugie uderzenie także zakończone niepowodzeniem. Pocztowcy bezskutecznie byli wzywani do kapitulacji.
Po kilku godzinach napastnicy sprowadzili haubicę kalibru 105 mm, w tym czasie saperzy podłożyli ładunek wybuchowy w wykopie pod ścianą poczty. O godzinie siedemnastej został on odpalony, burząc część ściany budynku. Wcześniej obrońcy poczty przenieśli się do piwnic. Godzinę później Niemcy zalali piwnicę benzyną i użyli miotaczy ognia. Prawdopodobnie pięciu pocztowców spłonęło żywcem. Około godziny dziewiętnastej obrońcy podjęli decyzję o kapitulacji. Jako pierwszy z budynku wyszedł z białą flagą dyrektor Jan Michoń. Został on zastrzelony. Jako następny gmach opuścił poddający się naczelnik Józef Wąsik, którego spalono żywcem miotaczem płomieni. Zginął także próbujący uciekać Bronisław Szulc.
Sześciu pocztowcom udało się uciec, dwóch spośród nich aresztowano następnego dnia, czterej uciekinierzy skutecznie ukryli się i przeżyli wojnę. Pozostali obrońcy zostali aresztowani. Szesnaście rannych i poparzonych osób umieszczono w szpitalu, zmarło sześć spośród nich. Dziesięcioletnia Erwina Barzychowska poparzona miotaczem płomieni zmarła po siedmiu tygodniach. Ujęci przez Niemców pocztowcy po procesie zostali skazani na śmierć i rozstrzelani. W 1995 roku Sąd Krajowy w Lubece uznał, że wyrok w sprawie pocztowców był naruszeniem reguł postępowania sądowego oraz pogwałceniem konwencji haskiej. W wyniku rewizji procesu z 1939 roku obrońcy poczty zostali uniewinnieni.
Po wojnie plac Heweliusza nazwano jako plac Obrońców Poczty Polskiej. W 1945 roku podczas wkraczania do Gdańska Armii Czerwonej gmach dawnej Poczty Polskiej przy placu Heweliusza został spalony. Po odbudowaniu budynku był on użytkowany przez Technikum Telekomunikacyjne. Obecnie w historycznym gmachu dawnej Poczty Polskiej mieści się Urząd Pocztowy Gdańsk 1 oraz Muzeum Poczty Polskiej w Gdańsku. W 1979 roku, w czterdziestą rocznicę wybuchu drugiej wojny światowej, przed gmachem stanął pomnik Obrońców Poczty Polskiej w Gdańsku. Przez wiele lat nieznane było miejsce pochówku rozstrzelanych pocztowców. Ich szczątki odnaleziono w 1991 roku podczas prac budowlanych na gdańskiej Zaspie. W 1992 roku pochowano je na Cmentarzu Ofiar Hitleryzmu w Gdańsku.