wtorek,
Kapral Wojtek
15 listopada 1947 roku do cywila przeszedł niezwykły żołnierz 2. Korpusu Polskiego.
W kwietniu 1942 roku polscy żołnierze ewakuowani z ZSRR maszerując z Iranu do Palestyny, napotkali młodego Irańczyka. Chłopcu towarzyszył mały niedźwiadek brunatny. Polacy za konserwy, kilka drobnych przedmiotów i garść drobniaków odkupili zwierzaka. Wymagał on opieki, nie umiał jeszcze jeść. Żołnierze karmili go mlekiem skondensowanym z butelki ze skręconym ze szmat smoczkiem. Miś otrzymał imię Wojtek i został wciągnięty na stan ewidencyjny 22 Kompanii Zaopatrywania Artylerii ze stopniem szeregowego. Razem z tą jednostką przeszedł cały szlak bojowy.
„Aż z Iranu gdzieś przez Irak
Z Syrii, razem z Palestyną
Wojtek dzielnie szedł z kompanią
By odbić Monte Cassino”
–– Marika i Maleo Reggae Rockers, „Piosenka o Wojtku”.
Wojtek stał się ulubieńcem żołnierzy. Towarzyszył im w życiu codziennym. Nawet jako dorosły niedźwiedź był łagodnym, oswojonym zwierzęciem. Żołnierze jadali wspólnie z Wojtkiem, Często w ramach zabawy organizowano zapasy. Zwykle wygrywał Wojtek, niedźwiedź pokonanego żołnierza lizał po twarzy. Dochodziło do zabawnych sytuacji z udziałem przypadkowych obcych osób. Wojtek uwielbiał jeździć samochodem. Nietypowy pasażer budził sensację na drodze.
Wojtek otrzymał awans do stopnia kaprala. Brał udział w bitwie o Monte Cassino. Pomagał tam żołnierzom w noszeniu ciężkich skrzyń z amunicją artyleryjską. Stał się symbolem 22 Kompanii. Niedźwiedź z pociskiem w łapach był umieszczany na samochodach wojskowych, proporczykach i mundurach.
Po zakończeniu działań zbrojnych 22 Kompania Zaopatrywania Artylerii trafiła do Szkocji. W 1947 roku polskie wojska zostały rozformowane. Wojtek trafił do ogrodu zoologicznego w Edynburgu. Było to dla niego dramatem. Przyzwyczajony do ludzkiego towarzystwa, nie był w stanie żyć z innymi niedźwiedziami. Jedyną radością były odwiedziny kolegów z wojska. Dawni kompani Wojtka często wbrew wszelkim zakazom personelu ogrodu zoologicznego wchodzili do klatki z niedźwiedziem.
„Wojtek złapał Franka w »futrzane« objęcia i pobujał nim chwilę, za potem znienacka przewrócił i zaczął „wałkować”. Bawił się, jakby powróciły czasy, kiedy był małym puszystym misiem, maskotką całego wojska”
–– –– Maryna Miklaszewska, „Wojtek z armii Andersa”.
Pod koniec lat pięćdziesiątych poznański oddział Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami próbował ściągnąć Wojtka do Polski. Inicjatywa ta spotkała się z protestami kombatantów 22. Kompanii. Nie chcieli oni oddać kolegi komunistom. Dodatkowo Wojtka dotknęła przedwczesna starość, był w złym stanie zdrowotnym. Pozostał w Szkocji.
Wojtek zmarł 2 grudnia 1963 roku w wieku 22 lat.
„Po tym, jak książka została opublikowana, otrzymałam tysiące emaili, listów i telefonów od jej czytelników, którzy czuli, że historia Wojtka poruszyła jakąś strunę w ich sercu”
–– Aileen Orr, „Niedźwiedź Wojtek. Niezwykły żołnierz armii Andersa”.