czwartek,
Dywersja niemiecka w 1939 roku
W 1939 roku w Polsce doszło do wielu akcji dywersyjnych podejmowanych z inspiracji niemieckich służb specjalnych.
28 kwietnia 1939 roku Trzecia Rzesza wypowiedział polsko-niemiecki układ o nieagresji. Naturalnym efektem takiej sytuacji było zaostrzenie relacji między Polakami a mieszkającą w Rzeczpospolitej mniejszością niemiecką. Dochodziło zarówno do antypolskich, jak i antyniemieckich wystąpień. Dodatkowo niemieckie służby specjalne prowadziły działania mające na celu na szerzenie niepokoju i wywoływanie prowokacji. Miały one ukazać uderzenie niemieckich wojsk na Polskę jako kampanię odwetową wobec serii agresji ze strony polskiej, co usprawiedliwiałoby je w oczach międzynarodowej opinii publicznej. W Niemczech powołano tajną komórkę koordynującą działania mniejszości niemieckiej w Polsce nazywaną jako tzw. Komitet Sześciu. Już wiosną 1939 roku polski kontrwywiad zatrzymał pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Niemiec kilkadziesiąt osób.
Latem w strefie przygranicznej nastąpił szereg ataków na polskie posterunki graniczne, stacje kolejowe i obiekty przemysłowe. Przybyli z Niemiec dywersanci umieszczali bomby w obiektach należących do mniejszości niemieckiej, m.in. w niemieckich szkołach. Zamachy terrorystyczne zdarzały się także w głębi terytorium Polski. Pod koniec sierpnia przybyły z Bielska członek niemieckiej mniejszości narodowej umieścił dwie walizki wyładowane materiałami wybuchowymi na dworcu kolejowym w Tarnowie. W eksplozji zginęło dwadzieścia osób, a jedna trzecia budynku stacji została zniszczona. Liczba ofiar mogła być większa, kilka minut przed wybuchem ze stacji odjechał transport polskich żołnierzy, a z przyjazdem spóźnił się pociąg z Krakowa.
W przeddzień rozpoczęcia drugiej wojny światowej służby bezpieczeństwa III Rzeszy przeprowadziły serię prowokacji w ramach operacji Himmler. Najbardziej znaną pośród nich była prowokacja gliwicka. Przed wojną Gliwice należały terytorialnie do Niemiec. 31 sierpnia 1939 roku siedmioosobowa grupa Niemców udających Polaków wdarła się do budynku tamtejszej radiostacji. Jeden z napastników zaczął odczytywać przygotowany wcześniej komunikat, jednak po kilku słowach radio zamilkło z nieznanych przyczyn. Prowokacja okazała się kompromitacją dla organizatorów. Nie przeszkadzało to jednak niemieckiej propagandzie. Dwie godziny po „napadzie” wszystkie nadajniki rozgłośni Deutschlandsender wyemitowały obszerną informację o „polskich prowokacjach”.
Część działań niemieckich dywersyjnych miała na celu zajęcie ważnych strategicznie obiektów. Przykładem takiej operacji jest tzw. incydent jabłonkowski. W okolicach miejscowości Mosty koło Jabłonkowa znajdował się liczący trzysta metrów tunel kolejowy, który był jednym z najważniejszych przejść komunikacyjnych przez główny grzbiet Karpat. Jego opanowanie przez Niemców mogło im zapewnić szybki przerzut wojsk na terem Polski. Aby tego uniknąć, Polacy zaminowali tunel. Według pierwotnych niemieckich planów agresja na Polskę miała rozpocząć się nad ranem 26 sierpnia 1939 roku. Atak został odwołany w ostatniej chwili przez Adolfa Hitlera, który przestraszył się skutków polsko-brytyjskiego układu sojuszniczego. Rozkaz o zmianie terminu uderzenia nie dotarł do grupy dywersantów, która wieczorem wyruszyła na akcję z zadaniem zajęcia obiektu. Polska obsada tunelu nie dała się zaskoczyć i utrzymała stanowiska.
Kilkanaście minut przed rozpoczęciem niemieckiej inwazji grupa dywersyjna próbowała opanować mosty w Tczewie, którędy przebiegała linia kolejowa prowadząca z Rzeszy do Prus Wschodnich. Niemcy przejęli na granicy dwa polskie parowozy i jako planowy pociąg tranzytowy wysłali skład z grupą szturmową. Operacja zakończyła się porażką dzięki polskim kolejarzom, którzy skierowali nadjeżdżający pociąg na ślepy tor. Polscy saperzy wysadzili mosty i Niemcy nie posiadali dogodnego połączenia z Prusami aż do ukończenia budowy nowego mostu w 1940 roku.
Od pierwszego agresji Trzeciej Rzeszy na Polskę niektórzy członkowie mniejszości niemieckiej organizowali liczne akcje dywersyjne skierowane przeciw polskim żołnierzom. Takie działania prowadzili również skoczkowie spadochronowi. Masowo przecinano linie telefoniczne, sabotowano tory kolejowe i szerzono dezinformację. Dywersanci często występowali w polskich mundurach. Oddziały dywersyjnego Freikorps Ebbinghaus podjęły próby zajęcia niektórych śląskich miast. Niemiecka tzw. piąta zbierała informacje wywiadowcze, m.in. na temat miejsca postoju polskich najwyższych władz.
3 września w Bydgoszczy z kilkunastu miejsc ostrzelano wycofujące się polskie oddziały. Rozpoczęła się walka, wojsko przystąpiło do wyłapywania dywersantów. Zatrzymano kilkaset podejrzanych osób. Zgodnie z prawem stanu wojennego posiadające broń osoby w ubraniach cywilnych rozstrzeliwano. W ferworze walki dochodziło także do mordowania niewinnych Niemców. Po kilku godzinach sytuacja wyglądała na opanowaną, jednak ataki na polskie oddziały powtórzyły się nocą i następnego dnia. Tym razem wszystkich podejrzanych żołnierze rozstrzeliwali na miejscu. 5 września do miasta wkroczyły oddziały Wehrmachtu. W pierwszym tygodniu okupacji Bydgoszczy rozstrzelano kilkuset Polaków. Do końca 1939 roku w egzekucjach zginęło około pięciu tysięcy mieszkańców Bydgoszczy i powiatu bydgoskiego. Wydarzenia z 3 i 4 września pod nazwą „Bromberger Blutsonntag” (bydgoska krwawa niedziela) zostały wykorzystane przez propagandę III Rzeszy.
Dzięki donosom części mniejszości niemieckiej mieszkającej na terenach przedwojennej Rzeczpospolitej wielu Polaków znalazło się na tzw. liście wrogów Rzeszy. Dane te były wykorzystywane w prowadzonych od pierwszego dnia wojny akcjach eliminacji polskiej inteligencji, członków władz lokalnych, działaczy politycznych, kombatantów, zadeklarowanych patriotów, przedstawicieli świata kultury i nauki.