czwartek,
Wypadek lotniczy nad Brocklesby
Dziś mija rocznica niecodziennego wypadku lotniczego nad Brocklesby w Australii. Miał on nieoczekiwane zakończenie – sczepione ze sobą samoloty zdołały wylądować.
29 września 1940 roku w ramach kursu szkoleniowego z bazy lotniczej Forest Hill wystartowały dwa samoloty Avro Anson. Zadanie nie było skomplikowane, miały one wykonać lot nawigacyjny po trójkącie. W składzie załogi samolotu z numerem N4876 byli pilot Leonard Graham Fuller oraz nawigator Ian Menzies Sinclair. Za sterami maszyny numer L9162 siedział Jack Inglis Hewson, a jego nawigatorem był Hugh Gavin Fraser.
Na wysokości 300 metrów nad miejscowością Brocklesby samoloty miały wykonać zwrot. Fuller stracił z oczu drugi samolot i doszło do zderzenia. Jego samolot wbił się w grzbiet drugiego Ansona. Po kolizji dwie maszyny połączyły się ze sobą. Obydwaj nawigatorzy wyskoczyli na spadochronach, po chwili to samo zrobił pilot dolnego Ansona raniony śmigłem samolotu.
Silniki górnego samolotu wyłączyły się w momencie zderzenia, jednak te z dolnego działały z pełną mocą. Fuller odkrył, że może kontrolować złączone maszyny przy pomocy swojego układu sterowniczego. Poczuł się za sterami na tyle pewnie, że przeleciał osiem kilometrów i wylądował. Wybór lądowiska uznano za perfekcyjny, był nim długi wybieg dla zwierząt.
Fuller uratował mienie wojskowe znacznej wartości, za awaryjne lądowanie otrzymał awans. Nie obyło się bez nagany, pilot bez zezwolenia dowództwa rozmawiał o wypadku z dziennikarzami. Oba samoloty zostały wyremontowane, „górny” wrócił do latania, „dolny” służył do celów szkoleniowych.