poniedziałek,
Brawurowa ucieczka z Auschwitz
„Ta ziemia nosi w sobie krzyk ofiar. I go nie skryje. Tego jestem pewien”
–– Piotr Cywiński, dyrektor Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau.
20 czerwca 1942 roku z niemieckiego obozu Auschwitz w niezwykle spektakularny sposób zbiegli czterej więźniowie. Była to najbardziej brawurowa ucieczka w historii niemieckich nazistowskich obozów koncentracyjnych.
W 1941 roku do obozu KL Auschwitz trafił Eugeniusz Bendera. Był złotą rączką w dziedzinie mechaniki samochodowej, dlatego pracował jako mechanik w warsztatach samochodowych SS na terenie obozu. W maju 1942 roku dowiedział się, że jest umieszczony na liście więźniów skazanych na śmierć. Trzymano go przy życiu tylko z powodu kilku napraw, jakie miał jeszcze dokończyć. Bendera nie miał już nic do stracenia i postanowił zaryzykować ucieczkę z obozu.
W swoje plany wtajemniczył jeszcze trzech więźniów – Kazimierza Piechowskiego, Józefa Lemparta i Stanisława Jastera. Było ich razem czterech, bo najmniejsze komando miało minimum czterech więźniów. 20 czerwca 1942 roku jako fikcyjne komando przedostali się w pobliże magazynów SS. Jako dzień ucieczki wybrali sobotę, ponieważ tego dnia wielu SS-manów szybciej schodziło z posterunków. Bendera podrobionym kluczem otworzył garaż, a pozostali przez obluzowany właz dostali się do podziemi magazynów.
Drzwi do magazynu wyłamali znalezionym w piwnicy łomem. Znaleźli tam mundury, uzbrojenie i żywność. Przebrani w esesmańskie mundury z bronią w ręku w garażu wsiedli do odkrytego samochodu osobowego marki Steyr 220, którego używał szef magazynów Hauptsturmführer SS Kreutzmann. Niektóre źródła podają, że był to pojazd należący do komendanta obozu.
Jak do tej pory wszystko przebiegało zgodnie z planem. Pozostało jeszcze wyjechać przez strzeżoną przez SS-manów bramę. Nie mieli żadnych dokumentów, dlatego jakakolwiek kontrola zakończyłaby się tragicznie. Kazimierz Piechowski bardzo dobrze znał język niemiecki i był przebrany w mundur oficera. Tłumiąc strach, zdecydowanym głosem nakazał strażnikom podnieść szlaban. Samochód opuścił teren obozu.
Po drodze mieli trochę mniej szczęścia. Zepsuł im się samochód, byli zmuszeni go porzucić i dalej iść pieszo, jednak wszystko zakończyło się szczęśliwie. Stanisław Jaster był członkiem podziemnej organizacji w obozie, podczas ucieczki zabrał ze sobą jeden z raportów rotmistrza Pileckiego. Spośród uciekinierów jedynie Jaster nie przeżył wojny.
Brawurowa ucieczka wpłynęła dodatnio na morale więźniów, a Niemców wprawiła we wściekłość. We wszystkie strony udały się grupy pościgowe. Za ucieczkę ukarano rodziny uciekinierów. Gestapo aresztowało rodziców Jastera, matkę Lemparta oraz żonę Eugeniusza Bendery. Niemiecki obóz przeżyła tylko Helena Bendera. Wieść o śmiałej ucieczce dotarła do Berlina, w efekcie na front wschodni trafił każdy, kto miał cokolwiek wspólnego z tą sprawą.