czwartek,
Bitwa pod Jaktorowem
29 września 1944 roku w okolicach Jaktorowa Grupa AK „Kampinos” stoczyła swoją ostatnią walkę.
W przeddzień wybuchu powstania warszawskiego w Puszczy Kampinoskiej pojawili się żołnierze ze Zgrupowania Stołpecko-Nalibockiego Armii Krajowej, którzy przybyli z Puszczy Nalibockiej na Kresach Wschodnich. Ich dowódcą był cichociemny porucznik Adolf Pilch „Góra”, który w lipcu 1944 roku przybrał nowy pseudonim – „Dolina”. 861 zaprawionych w bojach i doskonale uzbrojonych partyzantów podporządkowało się w Dziekanowie Polskim kapitanowi Józefowi Krzyczkowskiemu „Szymonowi” – komendantowi VIII Rejonu „Łęgów” VII Obwodu „Obroża” Okręgu Warszawskiego AK. Wcześniej VIII Rejonu dysponowało słabo uzbrojonymi dwoma batalionami w sile pięciu kompanii. Po wybuchu powstania w puszczy pojawiały się oddziały z sąsiednich rejonów i obwodów oraz niewielkie grupy żołnierzy AK przybyłe po niepowodzeniach natarć w godzinie „W”.
W przeddzień wybuchu powstania warszawskiego w Puszczy Kampinoskiej pojawili się żołnierze ze Zgrupowania Stołpecko-Nalibockiego Armii Krajowej, którzy przybyli z Puszczy Nalibockiej na Kresach Wschodnich. Ich dowódcą był cichociemny porucznik Adolf Pilch „Góra”, który w lipcu 1944 roku przybrał nowy pseudonim – „Dolina”. 861 zaprawionych w bojach i doskonale uzbrojonych partyzantów podporządkowało się w Dziekanowie Polskim kapitanowi Józefowi Krzyczkowskiemu „Szymonowi” – komendantowi VIII Rejonu „Łęgów” VII Obwodu „Obroża” Okręgu Warszawskiego AK. Wcześniej dowództwo VIII Rejonu dysponowało słabo uzbrojonymi dwoma batalionami w sile pięciu kompanii. Po wybuchu powstania w puszczy pojawiały się oddziały z sąsiednich rejonów i obwodów oraz niewielkie grupy żołnierzy AK przybyłe po niepowodzeniach natarć w godzinie „W”.
Na bazie oddziałów stacjonujących w Kampinosie w połowie sierpnia sformowano partyzanckie zgrupowanie o nazwie Grupa „Kampinos”. W szczytowym okresie liczyło ono 2700 żołnierzy. Pod koniec sierpnia polskie oddziały całkowicie kontrolowały centralny i wschodni obszar puszczy, w tym wsie Ławy, Łubiec, Roztoka, Kiścinne, Krogulec, Wędziszew, Brzozówka, Truskawka, Janówek, Pociecha, Zaborów Leśny i Wiersze. Obszar ten nazywano „Niepodległą Rzecząpospolitą Kampinoską”, a nieformalną stolicą była miejscowość Wiersze, gdzie stacjonowało dowództwo zgrupowania.
Pod koniec sierpnia niemieckie dowództwo skierowało do Kampinosu silne oddziały z zadaniem zlikwidowania polskiej partyzantki. Wśród nich był wycofany z Warszawy pułk z Brygady Szturmowej SS „RONA”. Była to złożona głównie z Rosjan i Białorusinów licząca 1500 ludzi formacja kolaboracyjna, która zdobyła złą sławę, masowo mordując bezbronnych mieszkańców polskiej stolicy. Po przybyciu do puszczy ronowcy brutalnie terroryzowali ludność cywilną. Ich oddziały zostały kilkukrotnie rozbite w potyczkach z żołnierzami Armii Krajowej. 4 września ronowcy wycofali się na skraj puszczy i od tej pory nie prowadzili działań zaczepnych przeciw Grupie „Kampinos”. W połowie września pozostałości tej formacji odesłano w rejon Raciborza, gdzie stacjonowała reszta sił Brygady Szturmowej SS „RONA”.
W tym okresie wiadomo było, że powstanie warszawskie zakończy się upadkiem. Należało oczekiwać wzmożonych działań oddziałów niemieckich dążących do opanowania bezpośredniego zaplecza frontu, m.in. w Kampinosie. Zbliżały się także jesienne chłody. Dowódca oddziałów AK w Puszczy Kampinoskiej major Alfons Kotowski „Okoń” zwrócił się z prośbą o wytyczne do Komendy Głównej AK. W odpowiedzi otrzymał rozkaz przebicia się do powstańczych oddziałów na Żoliborzu, jednak ostatecznie postanowił przebić się wraz ze swymi żołnierzami w Góry Świętokrzyskie.
27 września niemieckie oddziały rozpoczęły szeroko zakrojoną operację przeciwpartyzancką „Spadająca gwiazda”. Nad Kampinosem pojawiły się samoloty rozpoznawcze. W godzinach popołudniowych bombowce Luftwaffe przeprowadziły nalot na Wieszcze. Zniszczono skład amunicji i radiostację, jednak straty osobowe były stosunkowo niewielkie, ponieważ większość żołnierzy AK opuściła miejscowość wcześniej. Równolegle oddziały Wehrmachtu zaatakowały kilka polskich placówek. Pierwsze uderzenia zostały odparte, ale napór zaczął wzrastać, do walki włączyły się niemiecka artyleria, broń pancerna i lotnictwo.
Major „Okoń” podjął decyzję o wycofaniu swoich oddziałów do zachodniej części Kampinosu. Część żołnierzy zdemobilizowano i rozpuszczono do domów. Późnym wieczorem kolumna oddziałów AK ruszyła w kierunku zachodnim. Do żołnierzy dołączyło wielu cywilnych uchodźców, w kolumnie znaleźli się także jeńcy niemieccy. Marsz przez piaszczyste drogi był powolny, dochodziło do zatorów powodowanych przez przeciążone wozy taborowe. Nad ranem w okolicy wsi Bieliny zarządzono postój polskich oddziałów.
Poranne niemieckie uderzenie trafiło w próżnię. Dowództwo hitlerowskich oddziałów zorientowało się, że przeciwnik przystąpił do odwrotu. Plan marszruty polskich oddziałów przewidywał przekroczenie trzech ruchliwych dróg oraz dwóch linii kolejowych. Arterie komunikacyjne były pilnie chronione przez Niemców i ich przecięcie przez dużą grupę żołnierzy musiało doprowadzić do walk. Polacy nie zrezygnowali z wozów taborowych, co później przyczyniło się do ich klęski.
28 września w godzinach popołudniowych oddziały AK wznowiły marsz. Przed północą polska czołówka dotarła do szosy łączącej Leszno z Kampinosem. W okolicy wsi Wiejca przełamano niemiecki kordon, jednak kolumna forsowała drogę pod ogniem nieprzyjacielskiej artylerii. Kontynuowano marsz na południe. Zaalarmowani walkami Niemcy wysłali w pościg jednostki zmotoryzowane. Podczas forsowania niewielkiego drewnianego mostu na rzece Utrata w rejonie miejscowości Łuszczewka końcówka partyzanckiej kolumny została zaatakowana przez pojazdy opancerzone. W polskich taborach zapanowało zamieszanie, jeden z wozów zatarasował most. Ostatecznie udało się zatrzymać niemieckie uderzenie i przejść na drugi brzeg Utraty, jednak poniesiono dotkliwe straty i utracono część taborów.
W nocy bez większych problemów sforsowano szosę z Warszawy do Sochaczewa oraz linię kolejową Warszawa – Sochaczew. Około godziny 8:00 w okolicach wsi Stanisławów i Baranów straż tylna kolumny ponownie została zaatakowana przez niemieckie pojazdy pancerne. Oddziały AK poniosły kolejne straty. W trakcie marszu od kolumny odłączały się grupki żołnierzy szukających ocalenia na własną rękę. Grupa „Kampinos” stopniała do około 1200 ludzi.
29 września żołnierze z Kampinosu dotarli do linii kolejowej Warszawa – Żyrardów w okolicach Jaktorowa. Niedaleko za torami chronionymi przez niewielu nieprzyjacielskich żołnierzy zaczynały się lasy, jednak polski dowódca nieoczekiwanie zarządził postój na rozległych podmokłych łąkach porośniętych nielicznymi olszynami. Niemieckie dowództwo znało dotychczasowy szlak polskiej kolumny i orientowało się, w którą stronę zmierzają partyzanci. Hitlerowskie jednostki pośpiesznie przerzucano w rejon Żyrardowa. Skierowano tam także pociąg pancerny.
Około godziny 10:00 nad oddziałami AK zaczął krążyć niemiecki samolot rozpoznawczy. Po kilku nawrotach maszyny pilot otworzył ogień z pokładowych karabinów maszynowych. Polacy zdołali zestrzelić wrogi samolot. Około południa partyzanci rozpoczęli natarcie na przejazd kolejowy. Niektórym żołnierzom udało się szybko przebić przez tory kolejowe, ale wkrótce od strony Żyrardowa nadjechał niemiecki pociąg pancerny i sytuacja stała się krytyczna. Polacy zostali zdziesiątkowani ogniem dział i broni maszynowej. Partyzanckie granatniki PIAT nie wyrządzały przeciwnikowi większych szkód. Polski dowódca nie chciał porzucić taborów i skorzystać z dostępnej jeszcze drogi ucieczki, żołnierze AK obsadzili rowy melioracyjne tworzące czworobok, na którego środku rozstawiły się wozy taborowe. Prawdopodobnie major „Okoń” chciał dotrwać do zmierzchu i dopiero wtedy podjąć próbę przebicia się przez nieprzyjacielskie pozycje.
Wkrótce Niemcy zamknęli pierścień okrążenia. Polacy zostali zasypani ogniem z dział, a ich kolejne stanowiska były likwidowane przez czołgi. Żołnierze AK zniszczyli kilka niemieckich czołgów, jednak szybko skończyła się amunicja do granatników. Około godziny 16:00 major „Okoń” nakazał podjęcie próby przebicia się, ale z niezrozumiałych powodów partyzanci mieli uderzyć w dwie przeciwne strony. Natarcie w stronę linii kolejowej nie doszło do skutku, na torach pojawił się dodatkowo pociąg pancerny przybyły z Warszawy. Natarcie w kierunku północno-zachodnim nie przyniosło efektu. Około godziny 17:00 po raz ostatni widziany był jako żywy major „Okoń”. Okoliczności jego śmierci pozostają nieznane.
Polacy kontynuowali walkę, jednak nie byli już w sanie podjąć skoordynowanych działań. Z matni wyrwały pojedyncze grupy partyzantów, m.in. liczący kilkudziesięciu żołnierzy improwizowany oddział pod dowództwem cichociemnego porucznika Adolfa Pilcha „Doliny”. Pierścień okrążenia zdołało opuścić w sumie kilkuset Polaków. Po bitwie pod Jaktorowem Grupa „Kampinos” przestała istnieć. Część wziętych do niewoli żołnierzy AK zostało zamordowanych. Zbrodni dopuszczały się formacje esesmanów, policjantów i żandarmów oraz rosyjskich i ukraińskich kolaborantów. Wielu Polaków przed egzekucją ocalili węgierscy kawalerzyści i szeregowi żołnierze Wehrmachtu. Odmówiono wydania polskich oficerów funkcjonariuszom gestapo.