środa,
Atak na tartak w Piaskach Królewskich
W nocy z 6 na 7 września 1944 roku żołnierze Armii Krajowej po likwidacji oddziału SS spalili tartak ze zmagazynowanym drewnem gromadzonym przez Niemców w celu budowy mostów na Wiśle.
W przeddzień wybuchu powstania warszawskiego w Puszczy Kampinoskiej pojawili się żołnierze ze Zgrupowania Stołpecko-Nalibockiego Armii Krajowej, którzy przybyli z Puszczy Nalibockiej na Kresach Wschodnich. Było to wielkie wzmocnienie dla lokalnych oddziałów Armii Krajowej. Na bazie oddziałów stacjonujących w Kampinosie w połowie sierpnia 1944 roku sformowano partyzanckie zgrupowanie o nazwie Grupa „Kampinos”. W szczytowym okresie liczyło ono 2700 żołnierzy. Pod koniec sierpnia polskie oddziały całkowicie kontrolowały centralny i wschodni obszar puszczy. Żołnierze z Kampinosu brali udział w dwóch nieudanych natarciach przeprowadzonych z Żoliborza na Dworzec Gdański.
W połowie sierpnia partyzanci z Kampinosu uzyskali informację o niemieckich planach budowy drewnianych mostów na Wiśle w okolicach Wyszogrodu. Miały one służyć do przerzutu przez rzekę wycofujących się wojsk. Ważną rolę w tym przedsięwzięciu odgrywał tartak w Piaskach Królewskich, który miał dostarczyć tarcicę potrzebną do budowy. Wyprodukowany materiał gromadzono na terenie zakładu. W tartaku pracowało około osiemdziesięciu uzbrojonych robotników z Organizacji Todt, w większości byli to Belgowie, Francuzi i Holendrzy. Ochronę tartaku zapewniał trzydziestoosobowy oddział SS.
Zadanie zniszczenia tartaku otrzymał cichociemny porucznik Adolfowi Pilchowi „Dolina”. Podczas przeprowadzania rozpoznania nawiązano współpracę z dwoma Polakami z Organizacji Todt. Zdobyto wiele informacji, m.in. plan rozmieszczenia niemieckich stanowisk. Porucznik „Dolina” chciał zapewnić sobie znaczną przewagę, zaangażował do akcji około trzystu żołnierzy. Polscy żołnierze dotarli w okolice tartaku około północy w nocy z 6 na 7 września. Polacy uderzyli z trzech stron. Robotnicy z Organizacji Todt szybko się poddali. Esesmani bronili się zaciekle, jednak nie byli w stanie pokonać żołnierzy AK. Cały niemiecki oddział został wybity.
Uderzenie zakończyło się pełnym sukcesem. Cały zgromadzony materiał spłonął podpalony przez Polaków. Zdobyto dużą ilość amunicji i uzbrojenia. Straty Polaków ograniczyły się do kilku poległych żołnierzy. Większość robotników z Organizacji Todt chciała dołączyć do partyzantów, ale ostatecznie pozostawiono ich w Piaskach Królewskich. Niektórzy z nich byli tak zdeterminowani, że mimo zakazu podążyli za polskimi żołnierzami, po czym zostali przyjęci w szeregi Grupy „Kampinos”. W odwecie za spalenie tartaku Niemcy rozstrzelali dwunastu mieszkańców wsi.