piątek,
1944: Akcja Stamm
Żołnierze oddziału specjalnego Kedywu Komendy Głównej Armii Krajowej „Pegaz” 6 maja 1944 roku w alei Szucha w Warszawie przeprowadzili nieudany zamach na gestapowca Waltera Stamma. Stamm był wysokim rangą funkcjonariuszem niemieckiej policji bezpieczeństwa w okupowanej Warszawie odpowiedzialnym m.in. za planowanie wszystkich akcji represyjnych podejmowanych wobec ludności stolicy.
Wywiad Armii Krajowej znał miejsce zamieszkania Stamma, ustalił także, że niezbyt często opuszcza on dzielnicę zamieszkałą przez Niemców. Mieszkanie Stamma znajdowało się w kamienicy przy alei Szucha 16 naprzeciwko gmachu Gestapo. w pobliżu znajdowały się koszary SS, koszary żandarmerii oraz liczne posterunki w kamienicach zamieszkałych przez Niemców. Rejon alei Szucha był zamknięty przez posterunki kontrolne.
Plan żołnierzy AK zakładał przeprowadzenie zamachu w mieszkaniu Stamma. Grupa uderzeniowa miała się tam dostać pod pretekstem doręczenia listu. Niestety podczas akcji w bramie domu nr 16 wywiązała się strzelanina między zamachowcami a obsadą posterunku. w tym momencie główny cel operacji nie był już możliwy do zrealizowania. Rozpoczęła się bitwa między polskimi żołnierzami ubezpieczenia a Niemcami z okolicznych posterunków.
Polacy ewakuowali się trzema samochodami. Kierowca mercedesa Bronisław Hellwig „Bruno” otrzymał postrzał w głowę, jednak mimo ciężkiej rany kontynuował jazdę. Zbyt wcześnie odjechał półciężarowy chevrolet po zabraniu jedynie trzech żołnierzy, z tego powodu „Kajtek”, „Sławomir”, „Lampart”, „Nałęcz”, „Żak”, „Nemo”, „Kastor” i „Polluks” musieli zmieścić się w ostatnim samochodzie – limuzynie marki Wanderer. Samochody w czasie odwrotu były pod ciągłym obstrzałem. Ścigały je policyjne auta. Kazimierz Urbański „Sławomir” z powodu braku miejsca stojący na tylnym błotniku Wanderera zginął w trakcie wymiany ognia. Los tego przeciążonego samochodu również zakończył się tragicznie. Po trafieniu w silnik limuzyna stanęła na ulicy Czerniakowskiej. Z pojazdu pod obstrzałem zdołało wybiec jedynie trzech żołnierzy, jeden z nich natychmiast zginął. Wanderer eksplodował i stanął w płomieniach.
Strzelanina na Czerniakowskiej odwróciła uwagę pościgu od dwóch pozostałych samochodów, którym udało się uciec. Ciężko ranny kierowca „Bruno” dowiózł na punkty zborne broń i kolegów, którzy nie odnieśli obrażeń, a następnie z rannymi odjechał do tajnego szpitala na Żoliborzu. Po dotarciu na miejsce stracił przytomność i trafił od razu na stół operacyjny. Zdołał przeżyć i brał udział w powstaniu warszawskim, gdzie ponownie został ciężko raniony. Zmarł kilkanaście dni po wojnie, w wyniku powikłań po ranie głowy w akcji „Stamm”.
Ryzykowna akcja z 6 maja zakończyła się ogromną klęską. Nie zdołano nawet zbliżyć się do celu ataku, wielu żołnierzy AK zostało rannych. W walce lub wkrótce po niej z powodu odniesionych ran zginęli:
- „Orkan” – Kazimierz Kardaś, lat 25;
- „Hipek” – Stefan Królikowski, lat 21;
- „Kajtek” – Stefan Santarek, lat 39;
- „Kastor” – Jerzy Kozłowski, lat 21;
- „Nałęcz” – Ireneusz Szatkowski, lat 20;
- „Nemo” – Henryk Adamczyk, lat 18;
- „Polluks” – Jerzy Sarnowski, lat 19;
- „Sławomir” – Kazimierz Urbański, lat 25.