czwartek,
Akcja Kutschera
1 lutego 1944 roku wykonano wyrok śmierci na Dowódcy SS i Policji na dystrykt warszawski Franzu Kutscherze zwanym „katem Warszawy”. Kutschera objął swoje stanowisko w Warszawie 25 września 1943 roku. Już wcześniej w innych okupowanych krajach dał się poznać jako bezlitosny zbrodniarz. W okupowanej stolicy wprowadził niespotykany wcześniej terror. Od 16 października 1943 do 16 lutego 1944 roku w publicznych egzekucjach zgładzono 1763 osoby. W tym czasie dokonywano także egzekucji niejawnych, np. w ruinach warszawskiego getta, dlatego liczbę ofiar z tego okresu szacuje się na pięć tysięcy osób. Informacje o rozstrzeliwaniach publikowano na plakatach bez imiennego podpisu, opatrzonych jedynie sygnaturą „Dowódca SS i Policji na Dystrykt Warszawski”.
Już w listopadzie 1943 roku Franz Kutschera otrzymał od Kierownictwa Walki Podziemnej wyrok śmierci. Jeszcze przed otrzymaniem rozkazu przygotowania akcji kierownik komórki wywiadu „Agatu” Aleksander Kunicki „Rayski” z własnej inicjatywy przeprowadził wywiad. Początkowo znał tylko nazwisko, stopień wojskowy oraz miejsce pracy. Jego celem była identyfikacja Kutschery oraz ustalenie miejsca zamieszkania. Obserwując w godzinach rannych budynek, w którym urzędował Kutschera, zauważył limuzynę Opel Admiral regularnie dowożącą nieznajomego oficera w skórzanym płaszczu. Przesuwając swój punkt obserwacyjny, ustalił jego miejsce zamieszkania.
17 grudnia Kunicki zameldował o swoich obserwacjach dowódcy „Agatu” Adamowi Borysowi „Pługowi”. Szef Kedywu pułkownik August Fieldorf „Nil” do wykonania wyroku wyznaczył jednostkę „Agat”. 24 grudnia Kunicki otrzymał rozkaz kontynuacji obserwacji. Kluczową sprawą było potwierdzenie tożsamości niemieckiego oficera. O tym, że nieznajomy oficer jest Franzem Kutscherą, świadczyło coraz więcej przesłanek, jednak ostateczna identyfikacja nastąpiła przy pomocy zdjęcia dowódcy SS i Policji, które zdobył wywiad Armii Krajowej. Śledztwo Kunickiego dostarczyło wielu informacji przydatnych do realizacji akcji, np. wiadomo było, że Niemiec opuszcza miejsce pracy w nieregularnych godzinach i atak będzie łatwiejszy do wykonania około godziny 9:00.
21 stycznia rozkaz wykonania akcji otrzymał dowódca I pluton „Agatu” Bronisław Pietraszewicz „Lot”. Jednostka w styczniu zmieniła nazwę z Agat (Anty-Gestapo) na Pegaz (Przeciw-Gestapo). Pietraszewicz przygotował szczegółowy plan operacji. Grupa wykonawców miała liczyć jedenaście osób. Wytypowano trzech kierowców. Sygnalizację miały wykonać Anna Szarzyńska-Rewska „Hanka”, Maria Stypułkowska-Chojecka „Kama” i Elżbieta Dziębowska „Dewajtis”. Ewentualnych rannych miał przyjąć Szpital Maltański.
28 stycznia 1944 roku nastąpiła pierwsza próba wykonania wyroku. Limuzyna z Kutscherą nie pojawiła się i „Lot” musiał odwołać akcję. Okazało się, że tego dnia warszawski dowódca SS wyjechał w teren. Wieczorem tego dnia jeden z żołnierzy przewidzianych do wykonania akcji Jan Kordulski „Żbik” został postrzelony w rękę przez patrol żandarmerii. Na skutek powikłań zakończyło się to amputacją ręki. Nowy termin akcji wyznaczono na 1 lutego.
We wtorek 1 lutego 1944 roku o godzinie 7:30 odbyła się zbiórka uczestników akcji. Ostatecznie w grupie znalazło się dwanaście osób. Wykonawcami wyroku mieli być Bronisław Pietraszewicz „Lot”, Stanisław Huskowski „Ali”, Zdzisław Poradzki „Kruszynka” oraz Michał Issajewicz „Miś”, który dodatkowo występował w roli kierowcy. Zespół ubezpieczający stanowili Marian Senger „Cichy”, Zbigniew Gęsicki „Juno” i Henryk Humięcki „Olbrzym”. Bronisław Hellwig „Bruno” i Kazimierz Sott „Sokół” jako kierowcy mieli zająć się przeprowadzeniem odskoku po akcji. Sygnalizację realizowały „Hanka”, „Kama” i „Dewajtis”. Najmłodszym uczestnikiem akcji była czternastoletnia „Dewajtis”. O godzinie 8:50 wszyscy uczestnicy operacji znajdowali się na wyznaczonych stanowiskach.
Kilka minut po godzinie dziewiątej „Kama” zasygnalizowała wyjście Kutschery z miejsca zamieszkania. „Dewajtis” i „Hanka” przekazały kolejne umówione znaki, a „Lot” dał sygnał do rozpoczęcia akcji. „Miś” uruchomił swój samochodów i powoli ruszył w stronę jadącej z naprzeciwka limuzyny z celem ataku. W ostatniej chwili zmienił pas ruchu i zablokował niemieckie auto. „Lot” jako pierwszy z bliskiej odległości ostrzelał samochód Kutschery. Za chwilę dołączył do niego „Kruszynka”. Ochrona budynku Dowództwa SS otworzyła silny ogień i osłona akcji miała pełne ręce roboty. „Ali” nie zdołał otworzyć teczki z granatami i wycofał się do samochodu „Bruna”. Do grupy atakującej samochód dołączył „Miś” i oddał do Niemca kilka strzałów. Cel akcji został osiągnięty.
Wkrótce postrzał w brzuch otrzymał „Lot”. „Miś” został ranny w głowę. Kolejni ranni żołnierze AK to „Cichy” postrzelony w brzuch oraz raniony w klatkę piersiową „Olbrzym”. Wszyscy uczestnicy uderzenia zdołali zająć miejsca w samochodach. Akcja trwała jedną minutę i czterdzieści sekund. Samochody zamachowców były ostrzeliwane podczas odwrotu. Pojazd kierowany przez „Bruna”, z „Kruszynką” i „Alim” bez problemu dotarł na umówione miejsce zdania broni. „Sokoła” z czterema rannymi oraz „Juno” jako ubezpieczenie pojechali na plac Bankowy, gdzie oczekiwał na nich lekarz Zbigniew Dworak „Dr Maks”. W Szpitalu Maltańskim przyjęto tylko niewymagających interwencji chirurgicznej „Misia” i „Olbrzyma”. „Lot” i „Cichy” zostali przewiezieni do miejsca pracy Dworaka – praskiego Szpitala Przemienienia Pańskiego. Natychmiastowo przeprowadzone operacje trwały kilka godzin. W trakcie trwania operacji do szpitala przybyli granatowi policjanci w celu pilnowania rannych oficjalnie przyjętych do szpitala jako przypadkowo postrzelonych przez policję kolejową.
„Sokół” i „Juno” po pozostawieniu rannych mieli porzucić postrzelany samochód w pierwszym dogodnym miejscu. Prawdopodobnie żal im było pojazdu i ruszyli na drugą stronę Wisły. W połowie mostu Kierbedzia zorientowali się, że wylot obstawiony jest przez niemiecką policję. Podczas próby zawrócenia samochód zaczepił się o balustradę mostu i odwrót okazał się niemożliwy. Osaczeni przez Niemców „Sokół” i „Juno” skoczyli do Wisły. Ostrzelani przez Niemców zginęli w wodach rzeki. Jeszcze pierwszego lutego wieczorem grupa pod dowództwem „Jeremiego” rozbroiła granatowych policjantów w szpitalu i przewiozła rannych kolegów do kliniki ginekologiczno-położniczej przy ulicy Chmielnej. 2 lutego „Lota” przyjął Szpital Wolski, a „Cichego” Szpital Maltański. Rany okazały się zbyt poważne, „Lot” zmarł 4 lutego, „Cichy” dwa dni później.
Dzień po zamachu w pobliżu miejsca akcji Niemcy rozstrzelali stu mężczyzn. Tergo samego dnia kolejnych dwustu Polaków zamordowano w ruinach getta. Na Warszawę oraz gminy powiatu warszawskiego nałożono kontrybucję w wysokości stu milionów złotych.