Potop
  1. Tom 1
  2. Tom 2
  3. Tom 3

Powrót do strony głównej

Tom 3

Rozdział XVII

Po rozmowie z Sakowiczem książę Bogusław udał się nazajutrz po południu wprost do miecznika rosieńskiego.

To rzekłszy wyciągnął rękę, a miecznik, w którego duszy pierwszy impet już przeszedł, nie śmiał mu swej odmówić, choć podał ją ociągając się, i rzekł:

Miecznik poczerwieniał na nowo w jednej chwili.

Miecznik tak zdumiał, że słowa przemówić nie mógł, przez czas jakiś tylko wąsami ruszał, a oczy wyszły mu na wierzch; potem jął je sobie pięściami przecierać i spoglądać to na księcia, to wokoło po komnacie, wreszcie rzekł:

Tak mówiąc począł książę klepać z wielką poufałością pana miecznika po łopatce, a szlachcic zmiękł jak wosk i odrzekł:

Tu ugryzł się w język pan miecznik, bo zmiarkował, że nieprzyjemną dla księcia rzecz chciał powiedzieć, lecz Bogusław ani zauważył, owszem, uśmiechnął się łaskawie i dodał:

Miecznika twarz rozjaśniła się, jakby na nią promienie słońca padły.

Bogusław znów poklepał go po ramieniu i pochyliwszy się szlachcicowi do ucha, począł szeptać:

Bogusław przemógł się po chwili milczenia i tak mówić począł:

Gniew i nuda przeleciały błyskawicą po obliczu Bogusława.

Miecznik stał przez chwilę jakoby olśniony tą myślą, na koniec podniósł rękę w górę i zakrzyknął z wielkim zapałem:

Pan Tomasz słuchał.

Miecznik przeląkł się jeszcze bardziej, bo właśnie całkiem przeciwne o wierności książęcej miał mniemanie, które i reputacja powszechna potwierdzała, książę zaś jakby na dobitkę dodał:

Otóż, żeby zapadła... Wziąść ślub, a potem co będzie, to będzie...

Bogusław zerwał się na równe nogi.

To rzekłszy książę wypuścił zdumionego szlachcica z objęcia i wypadł z komnaty.

To rzekłszy poszedł do Oleńki.

Książę tymczasem naradzał się w dalszym ciągu z Sakowiczem.

Książę już stał przed zwierciadłem.